Piszę mało, wiem. Ale przecież liczy się jakość, a nie ilość? Prawda?...
Przejdę do tematu.
Gdy macie małe dziecko*, to....
- nigdy, przenigdy nie zostawiajcie niczego ważnego na wierzchu (dokumentów, portfela, karta kredytowa, ukochane kosmetyki, pędzle do makijażu... itd)
- w chwiejnej szafce też nie zostawiajcie niczego, bo na bank dziecko będzie wiedziało jak operować szafką, aby piękne perfumy spadły, rozbiły się i zasmrodziły całą łazienkę.... Najlepiej przyspawajcie wszystkie szafki do ścian, podłogi i czego się da...
- Właściwie to... najlepiej zaopatrzcie się w sejf, albo przynajmniej szafę pancerną.
- Nie trzymajcie elektronicznych urządzeń w łazience, a już na pewno nie blisko wanny. Bibelotów które nie powinny się zmoczyć też tam nie trzymajcie.
- Nie odkładajcie niczego na później np. składania prania, bo inaczej dziecko zrobi to za Was, tylko... w troszeczkę odmiennej wersji.
- Butelki z dziwnymi płynami (paliwo do kosiarki, ocet itd) schowajcie wyyyysoko od razu po narodzinach dziecka. Albo jeszcze przed. Bo na prawdę ani się obejrzycie, a dziecko przyjdzie do Was z otwartą butelką coli i zapyta "psisiu?", a Wy gdy już zbierzecie szczęke z podłogi zapytacie "kiedy On/
- Bezpieczne, zamknięte podwórko (lub ogród) jest bezpieczne tylko gdy jest zamknięte. Lub do momentu w którym dziecko nauczy się otwierać furtkę (lub bramę, a nawet furtkę zamkniętą na klucz, sick...). A niestety nie wiecie kiedy ten moment nastąpi, bo każde dziecko rozwija się inaczej...
- Podczas kąpieli zakładajcie dziecku błotniki.... a nie, nie da się. To zainwestujcie w matowe, nieśliskie kafelki, bo dzieci kochają wodę, woda kocha kafelki, a kafelki kochają, gdy ktoś się na nich ślizga, niekoniecznie kontrolowanie...
A już na pewno nie....
- bawcie się z dzieckiem w "gryzienie", bo o ile "pierdzioszki" są nie groźne, gdy dziecko postanowi nam oddać, o tyle gryzienie... no łatwo się domyśleć
- uczcie wrzucania zabawek do wanny, na tę naukę przyjdzie pora, a póki co lepiej żeby dziecko nie wrzucało wszystkiego jak popadnie do wanny pełnej wody...
- nie pokazujcie dziecku aut jadących za oknem sadzając przy tym dziecko na parapecie, nawet jeśli jest to "tylko" parter...
...
mogłabym wymieniać i wymieniać. I chyba wymienię w następnym wpisie.
Bo niestety czasem najpierw robimy, dopiero potem myślimy.
Pozdrawiam cieplutko!!!
PS. Mniej komentujecie, ja mniej pisze... jakoś tak cicho się zrobiło, ale może to i lepiej? Kameralnie, przytulnie... Zostały ze mnątylko te najwspanialsze osoby, które są dla mnie ważne i dla których ja jestem ważna, bo nawet jak nie komentują, to wiem, że czytają. Po weekendzie nadrobię zaległości na Waszych blogach :-* (a do tych bezblogowych zadzwonię....).
PS1. Co do powyższego wpisu - niestety nie wszystko da się przewidzieć, nikt nie jest alfą i omegą, dlatego warto powoływać się na intuicję i jakiś taki matczyny 6 zmysł.O ile się go ma... Bo jeśli nie, to... myślę że warto mieć oczy dookoła głowy i być przygotowanym na wszystko...
Moja Laura zaczyna powoli się przemieszczać i już prawie się obiła głową o kand nogi od stołu. No nic. Czas wejść w tryb - oczy dookoła głowy :-)
OdpowiedzUsuńo to, to! ja już całą chemię wyniosłam poza zasięg małych rączek. Pojemnika na makaron w kuchni nie zdążyłam... rozbił się, PRAWIE siam ;)
OdpowiedzUsuń