niedziela, 3 lutego 2019

Ryby i dzieci głosu nie mają

Dorośli wiedzą lepiej, bo są dorośli.

My, dorośli często zapominamy jak to było być dzieckiem. Zajęci swoimi troskami i codziennymi wyzwaniami i obowiązkami często dająemy się wyprowadzić z równowagi. Oczekujemy posłuszeństwa i szacunku, bo tak, bo jesteśmy dorosłymi i dziecko powinno się słuchać. Nie dostrzegamy tego, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. Szacunek, pomoc ze strony dziecka i grzeczność nie jest możliwa bez zrozumienia dziecka.

Przed każdym zachowaniem z naszej (dorosłej) strony warto by było się zastanowić "co czuje dziecko"? Jak się poczuje? Czy ma prawo do takiego zachowania?

My dajemy przykład z góry. To po pierwsze. Zachowujmy się w stosunku do dziecka tak, jak chcielibyśmy aby dziecko się w stosunku do Nas zachowywało. Banał. Ale trudno się tego stosować.

Dziecko to dziecko. Może płakać z powodu zgubionej zabawki lub zniszczenia rysunku. Dla dziecka to może być równie duża tragedia, jak dla dorosłego zgubienie ostatnich kluczyków do auta. Stres i emocje mogą być takie same. My, dorośli nie chcielibyśmy usłyszeć w takiej sytuacji "nie becz!" albo "weź się w garść", "przestań się mazać". Nie mówmy tak zatem do dzieci! Czego oczekujemy w trudnej sytuacji? Wsparcia, dobrego słowa, pocieszenia, lub pomocy w szukaniu. To samo oferujmy dziecku. Nawet jeśli nie znajdziemy ulubionego misia - dziecko wyczuje nasze dobre intencje i się uspokoi. A jak się nie uspokoi? Nie warto tracić panowania nad sobą. Warto dalej wspierać, szukać i pocieszać.
Oczywiście nie ma dorosłego czystego jak łza, popełniamy błędy, najważniejsze, żeby umieć się do nich przyznać i przeprosić. To mimo złego początku bardzo dobry przykład. Pokazuje, że można popełnić błąd, ale ważne jest to, aby ponieść konsekwencje, przeprosić i poprawić swoje zachowanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz