Od 4.01 Jaruś chodzi do żłobka, a od 7.01 wróciłam do pracy.
Jest bardzo fajnie, ale niestety ciężko, obroty są wysokie, dlatego tak rzadko piszę. Poprawię się.... Ten blog nie może zginąć! Jest dla mnie zbyt ważny...
W żłobku pierwsze 2 tygodnie były "adaptacyjne", później tydzień z bostonką w domu. Następnie 4 dni znów adaptacyjne, w końcu długa przerwa (z tatą!) w domu. I dopiero wtedy takie prawdziwe chodzenie do żłobka.
Nie zauwazyłam, żeby Jaruś płakał czy rozpaczał z powodu rozłąki, ale podobno długo się przystosowywał (nadal przystosowuje), stąd tak długa adaptacja. Panie nie do końca współpracują, bardzo długo Nas jak gdyby zbywały...
Jaruś przeżywa, ale na swój sposób. Niestety zdarza mu się popchnąć lub uderzyć inne dzieci. Pani zwróciła mi na to uwagę, przeprowadziłam rozmowę, ale rozmowa z 2 latkiem... no sami pewnie wiecie... Stosujemy karne krzesełko, niestety. No ale bezstresowo nie może być wychowywany, ma zbyt silny charakter, wszedłby na głowę. Bicie rzecz jasna nie wchodzi w grę, nie jestem za tym.
Nieważne, tym razem nie o tym.
Jestem jednocześnie szczęśliwa, ponieważ mam swój gabinet, robię to co kocham, czuję się spełniona (jeszcze nie do końca, potrzebuję czasu, ale jednak jestem szczęśliwa!).
I jednocześnie serce mi się kraja, bo niestety, ale muszę poświęcać czas firmie, nawet gdy jestem w domu. To straszne...
Z pozytywnych rzeczy - Tatuś świetnie rozumie się z Synem, jest na prawdę cudownym ojcem, mają wspaniały kontakt !!! Uwielbiam na Nich patrzeć z pewnej odległości i myśleć "ochhh jak bardzo ich kocham!"...
Na dole kilka zdjęć Jarusia z grudniowej sesji zdjęciowej :) Do przeczytania ! ;-)
Enjoy!!!
PS. Mój blog związany z miłością, hobby = pracą ;-)
www.wyznaniakosmetyczki.blogspot.com
Zapraszam :)
Fantastyczne zdjęcia z sesji :)
OdpowiedzUsuńJa też zastanawiam się nad żłobkiem lub wynajęciem niani i nie wiem co wybrać. Chyba niania wyjdzie taniej, bo mam dwoje Szkrabów nie kwalifikujących się do przedszkola Państwowego z powodu braku miejsc...
Polecałabym bardziej nianię... bo z tego co widzę owszem, złobek jest tańszy, ale dziecko choruje, ja np. póki co mam urlop bezpłatny (świeża działalność) i problemy ze znalezieniem opieki zastępczej. Z Nianią na pewno by mniej chorował...
UsuńA na leki (niestety dla całej rodziny wtedy, bo każdy zaraża każdego) na prawdę spooooro pieniążków idzie.