W zeszłym roku na Wolinie siedzimy sobie i szamiemy jedzonko ze znajomymi.
Byłam wtedy w ciąży.
Wszyscy w strojach historycznych, śmiejemy się i dobrze bawimy.
Dokładnie nie pamiętam, ale pewnie rozmawialiśmy o naszej ciąży, podniecaliśmy się że będzie Synek itd.
Nagle jeden z kolegów walnął tekstem, z zaskoczenia:
"No dobra, ale tak szczerze - WPADKA?", czy coś takiego.
M. podjął temat, bo mi chwilowo odjęło mowę ze zdziwienia i zaskoczenia.
M. wyjaśnił, że to nie wpadka, że się staraliśmy, że udało się wcześniej niż zakładaliśmy (myśleliśmy że staranie się potrwa przynajmniej pół roku) i dlatego wyszło przed ślubem, ale generalnie to noszę w sobie chciane, planowane, kochane, wymarzone dziecko...
Temat się urwał.
Teraz wracam do tamtego dnia myślami i zastanawiam się "JAK MOŻNA? Jak komuś nie jest głupio zadając takie pytanie przyszłym rodzicom???". I nieważne co myśli, nieważne jaka jest prawda - NIE WYPADA i już!!!
Z resztą... Wpadki zdarzają się także w małżeństwach (mam wiele takich przykładów wśród bliskich osób). Bo co to jest wpadka? Wydaje mi się, że to ciąża nieplanowana, czasem niechciana, a nie - dziecko przed zawarciem związku małżeńskiego.
Myślę sobie nawet, że dziecko przed ślubem to dobry pomysł. Kiedyś, jeszcze na studiach jeden wykładowca podsunął temat, że lepiej najpierw zająć się płodzeniem dzieci (żeby zobaczyć czy druga osoba na pewno chce dzieci, czy może itd) niż najpierw zawierać związek małżeński, a później problemy różnej maści... Może aż tak drastycznie do tego nie podchodzę, ale odrobinę sensu w tym widzę.
Myślę, że wpadka jest wtedy, gdy ktoś nie jest gotowy na rodzicielstwo, gdy kategorycznie i niezaprzeczalnie nie chce dziecka, planował brak potomstwa, a wyszło inaczej...
ALE czasem taka wpadka prowadzi do czegoś baardzo dobrego - do rozwinięcia instynktu macierzyńskiego, do wielkiej miłości, do rozkwitu związku...
Innym razem po prostu trzeba się wziąć w garść i ponieść konsekwencje swoich czynów.
U Nas to była w pełni świadoma decyzja, której nie żałuję i nigdy, przenigdy nie będę żałowała.
Urodziłam sobie szczęście. Moje życie nabrało sensu. Jaruś jest wspaniałym owocem wielkiej miłości, jest największym osiągnięciem naszego życia!!! A przed małżeństwem, czy po małżeństwie? Jakie to ma do cholery znaczenie???
W sumie po przeczytaniu Twojego postu przemyślałam sobie naszą historię poczęcia Basi. A było to tak, że przez 8 miesięcy staraliśmy się o dzidziusia bezskutecznie. Przeżywaliśmy różne smutki, żale itp... W końcu, gdy zwątpiliśmy troszeczkę i odpuściliśmy starania się, to dzidzia się pojawiła. Zatem można uznać, że i u nas zdarzyła się wpadka - ale taka bardzo chciana, bardzo wyczekiwana...
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała, że tak to wszystko będzie wyglądać, to już przed ślubem zaczęlibyśmy starania się o dzidziusia.
A używanie określenia w stosunku do ciężarnej kobiety jest zupełnym nietaktem...
No właśnie - nietakt... To słowo które świetnie określa opisaną przeze mnie sytuację...
UsuńNo czasem ludziom brakuje klasy. My się też zaczęliśmy starać zaraz po zaręczynach bo lekarz nas straszył, że może to długo potrwać :) Ludźmi się nie warto przejmować.
OdpowiedzUsuńZ tym nieprzejmowaniem to wiesz... różnie bywa ;) Przejąć się nie przejęłam, bardzo mocno mnie wtedy podtrzymała na duchu ekspresowa odpowiedź M. w stronę owego znajomego. I jego wyjaśnienie pełne uwielbienia dla Synka, dla mojego ówczesnego stanu i w ogóle.... <3
UsuńWszystko zależy czy zjawisko"wpadki, jest postrzegane jako coś dobrego czy złego. Z doświadczenia wiem , że tak zwane "wpadki" są takim cudem jak dzieci wyczekane i planowane itd. A że czasem mały ktoś wprowadzi chaos w poukładane życie ... no cóż tak to już ze szczęściem jest , że często przychodzi nie planowane :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wpadka ma dwa oblicza.... Jeżeli nieplanowane dziecko pojawia się u pary 14 latka + 18 latek no to wiadomo że będzie ciężko. Ale i oni mogą dać radę.
UsuńJeżeli nieplanowana ciąża zdarza się w małżeństwie to też inaczej ;-) No, chyba że jest to wpadka w tak późnym wieku jak u moich rodziców, wtedy to już trochę gorzej, ale to temat na inny wpis hehe ;)
Ejjj... przecież mały ktoś wprowadza chaos w każde życie. Także mamy która wyczekiwała i się starała.
TAKŻE: wszystkie dzieci są cudami <3 Bez wyjątków!!!
U mnie była klasyczna wpadka, bo zaszłam w ciążę stosując antykoncepcję, a dzieci planowałam za kilka lat, ale była to najcudowniejsza, najpiękniejsza wpadka na świecie :) Teraz już nie mówię, że to była wpadka, tylko raczej piękna niespodzianka od losu :) http://annpisze.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCieszę się Kobitki, że mnie źle nie zrozumiałyście! :-)
OdpowiedzUsuńTo moja Zoś owszem była 'wpadką', bo mimo iż mojego "już męża" namawiałam permanentnie, to On mi rozsądne argumenty klarował - że najpierw powinnam skończyć studia i znaleźć pracę. I co? I rację miał w sumie, bo teraz jestem wciąż na tym samym etapie studiów, co jak zaszłam w ciążę i pracy brak. Ale to w sumie dlatego, że ja sięnie postarałam. No więc ogólnie to Zoś była nieplanowana, ale bardzo wymarzona :) Marzyłam o Niej i strasznie się cieszę, że się pojawiła wbrew rozsądkowi ;) a te 'zaległości' nadrobię na pewno :)
OdpowiedzUsuńNo i dobrze się stało! :-) A mąż na pewno jest bardzo szczęśliwy, hehe ! Wiesz.... ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że dla faceta nigdy nie będzie odpowiedniego momentu na dziecko. Zawsze znajdzie się coś co jeszcze trzeba - kupić bądź zrobić. Dopiero gdy dziecko się pojawia zauważają że to najwspanialsze przeżycie, że tego jednak bardzo chcieli!!!:)
Usuń