poniedziałek, 9 lutego 2015

"A puci, puci, puci..."

Niedziela.

Odwiedza Was mama/teściowa, lub któraś z cioć waszego dziecka.
Zaczyna się niewinnie. Kawka, ciasteczko, pogaduchy. Albo wspólny obiad. Albo zwykłe sprawy do załatwienia.
Jesteście z dzieckiem.
Ciocia/teściowa lub babcia nazwijmy ją "ciocia Stasia" zabawia dziecko. Zabawia, zabawia, zabawia.
Pora jedzenia. Maluszek je swoje jedzonko, a ciocia dalej zabawia - "oby się nie udławiło, oby się nie udławiło" - myślisz sobie.
Po jedzeniu kolejne: "Puci, puci, puci", "a kuku", "powiedz ciocia", "tu masz taką, tu siaką zabawkę... tysiąc zabawek... Ta piszczy, ta bzyczy, a ta jeździ".
Ciocia bierze dziecko na ręce, kołysze je, albo co gorsza podrzuca, kręci się z nim w kółko, gilgocze...
"Oby nie zwymiotowalo obiadu po takich zabawach..." - myślisz.
Przychodzi pora spania.
Ciocia dalej zabawia.
Zabawom nie ma końca.
Zwracasz grzecznie uwagę, że zaraz pora drzemki i że już trzeba wyciszać Szkraba.
Ciocia mówi "ok już nie zabawiam", "ok już powaga", ale nadal uśmiechami, ruchami i pozami zabawia dziecko, które zaczyna się śmiać. Wtedy ciocia odbiera to jako zaproszenie do zabawy i tłumaczy "no przecież nie wygląda na zmęczone".
A Ty widzisz że w krótkich przerwach w zabawie Twoje dziecko ledwo widzi na oczy.
Gotujesz się od środka. Tracisz cierpliwość. Zabierasz dziecko.
Ale już wiesz, że będzie problem z zaśnięciem, bo maluchy nie potrafią z ekscytacji przejść do spokoju i wyciszenia (my dorośli też mielibyśmy z tym problem). Dlatego dziecko zaśnie później niż zwykle, drzemka przesunie się w czasie i rozwali cały plan dnia. Przebodźcowane dziecko będzie miało wielki problem z wyciszeniem się, zaśnie późno, następna drzemka wypadnie o wiele później niż zwykle, a to doprowadzi do przesunięcia pory nocnego spania. A wiadomo (lub nie?) u większości dzieci jest tak, że legendę "jak później zaśnie, to dłużej będzie spało" można schować między baśni. Dziecko nie będzie spało dłużej. Może być nawet tak, że im później pójdzie spać, tym gorzej będzie spało i tym wcześniej wstanie.
Znów będziesz niewyspana, znów zmęczona, znów wkurzona na ciocię Stasię...


Na pewno znacie podobne sytuacje.
Ja również ...
I chyba nic nie można na to poradzić...


DLATEGO chwała osobom (babciom, ciociom itd), które szanują rozkład dnia dziecka, szanują pory drzemek, oraz to, że rodzice też chcą się wcześniej położyć (bez problemów z zasypianiem u dziecka), lub wieczorem mieć po prostu czas dla siebie.



5 komentarzy:

  1. oj znamy, znamy ciocie Stasie...które nie rozumieją patrzą ze zdumieniem, jak to nie można popołudniowej drzemki odbyć o 18.30?przecież tak się fajnie bawi to po co rytm dnia...kiedy dziecko o ok 19.30 idzie spać na całą noc... Ech ważne,że to tylko sporadyczne :P

    OdpowiedzUsuń
  2. a co do "będzie dłużej spało" to też słyszałam o tej legendzie i nigdy, podobnie jak u Was, taki cud się nie wydarzył ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj, znamy takie ciocie Stasie. Gdyby taka ciocia stasia musiała potem wieczorem takie rozbawione dziecko usypiać i rano wstawać to by się dwa razy zastanowiła czy zabawiać. Oj znamy to :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w 36 tygodniu ciąży. Miałam problem zajść w ciąże ale w końcu się udało. Potem znowu początki były trudne. leki podtrzymujące a do tego same dolegliwości ciążowe byłam nie do życia. Z mężem mieszkamy z moją chorą mamą...i od samego początku wszyscy sobie wrobili taki nawyk jakbyśmy byli po to by robić za nią kompletnie wszystko, ze wszystkim pomagać,,,przy czy zapominając o własnym życiu. Mama miała momenty kiedy naprawdę było źle a nigdy nie była sama, zawsze byliśmy i robiliśmy wszystko by pomóc. Natomiast od ponad roku czasu może sama funkcjonować bez problemu, ale wszyscy nadal się nad nią użalają, bo biedna, bo tyle przeżyła, że wszystko się jej należy a sama do końca o siebie nie dba na tyle na ile powinna, i tak się mama nauczyła że teraz nie raz płaczem wszystko na nas wymusza jak małe dziecko. O nas pamiętają tylko wtedy jak się okazuję że coś się komplikuje albo gdy trzeba coś załatwić. Teraz od miesiąca leże plackiem w łóżku bo grozi nam przedwczesny poród. Nikomu nie przyszło na myśl żeby przyjść odwiedzić czy zapytać czy nic nie trzeba, a teraz jeszcze były ponad dwa tygodnie czasu gdzie mama była w szpitalu na rutynowych badaniach, do niej dzwonią dzień w dzień kilka razy na dzień, do mnie były telefony by spytać czy jej tam czegoś nie trzeba, natomiast mój mąż w tym czasie pracował, wstawał wcześniej by przygotować mi śniadanie, po pracy obiad pranie sprzątanie i remont pokoju przy okazji by choć trochę poprawić warunki dla maluszka który ma się wkrótce pojawić. Zostaliśmy sami ze wszystkim. Dodam że jak ktoś przychodzi to tylko ze względu na mamę a nas to tak tylko przy okazji zapytają co słychać, mówią że fajnie że dziecko będzie w domu bo mama będzie mieć zajęcie i że jej się rozerwię...przykre to jest bo my chcieliśmy dziecko nie dlatego żeby mamie było dobrze...żałośni są ludzie , i wkurza mnie myśl że gdy dziecko się pojawi to będą mi w łóżeczko zaglądać jak sroki w gnot a wcześniej nikogo nie ma by chociaż spytać jak się człowiek czuję...a do mamy to wszyscy a to będziesz na spacerki chodzić, bawić wnuczkę, w końcu będziesz mieć wesoło,,,żałosne...

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż tez tego nie lubię, czasem ciocie/babcie traktują dziecko jak zabawkę a nie jak człowieka który ma swoje potrzeby i rytm dnia

    OdpowiedzUsuń