Wtedy też obchodziliśmy Pierwszą Rocznicę Ślubu* :-) Kocham Cię Skarbie !!! :-*
...ale tym razem nie o tym chciałam...
Noc Kupały, tak na chłopski rozum to słowiańskie święto miłości. Coś jak wczesnośredniowieczne... walentynki.
Wianki, skakanie przez ognisko, obrzędy, bylica, rzucanie wianków do wody, rozpalanie ognisk domowych na nowo...
Z tej okazji co roku bierzemy udział w pokazach na Zamku w naszym mieście. Tak też było tym razem.
Z tą jedną różnicą, że już z Jarusiem u boku (a właściwie... w ramionach ;)).
Dobra, nie będę się rozgadywać. "Zapodam" kilka zdjęć:
(Wczesnośredniowieczny sprzęt do karmienia niemowląt - wiadomo ;) No jeść trzeba... co zrobić ;))
Byliśmy też w gazetach...
Np. TUTAJ - tutaj też możecie poczytać coś więcej o Nocy Kupały.
A to też jakieś zdjęcie z gazety, ale nie mam pojęcia jakiej...
Minę mam jak... nie powiem co...
* Rocznica baardzo udana, ale nie będę wnikać w szczegóły... ;) Napiszę tylko, że Małż dostał ode mnie Kubek Najlepszego Męża na Świecie, a ja otrzymałam nowe kolczyki, powiedzmy że historyczne (tak na prawdę to fantazja na temat, no ale są bosskie!!!).
PS. Po Kupale baaardzo bolały mnie mięśnie ramion od noszenia Synka. Waży już ok 10 kg...
PS 1. Za nami także Pierwszy Dzień Ojca :) M. dostał kartkę którą co prawda kupiłam i wypisałam ja, ale myślę że Mały Wiking się ze mną w 100% zgadzał :-)
PS 2. Misiuniu zaczął wydawać nowe dźwięki, coraz więcej dźwięków :-) Chodził chyba nie będzie zbyt prędko ze względu na swoją masywną budowę, ale coś czuję że szybko zacznie mówić. Gaduła - po mamie ;)
PS 3. Kolejne zęby... Jaruś ma już dwie dolne jedynki. A w drodze są już dwójki albo co gorsza trójki (ciężko określić które to są zęby), górne jedynki z kolei już prześwitują przez dziąsełka, prawa wyjdzie lada chwila, bo już jest mała kropeczka, już się trochę przebiła. Ząbkowanie przechodzimy bez najmniejszego problemu. Ani gorączki, ani marudzenia, ani nic. Jedyne co, to dużo śliny i wkładanie wszystkiego do buzi.
Dobra, na dziś to koniec. Jeszcze w tym tygodniu coś naskrobię, obiecuję ;)
Pozdrawiam Was cieplutko!!!
PS Wracamy do starego adresu strony, bo coś nie możecie na niego trafić, no i dużo osób się zmartwiło że blog nie istnieje.... Za zamieszanie PRZEPRASZAM!!!
a widzisz, ja też myślałam, że skasowałaś bloga.
OdpowiedzUsuńJak wiesz ja też się zmartwiłam :) Pisz, bo coś długą przerwę masz, jak Jaruś?
OdpowiedzUsuńU nas poszły kolejne zęby...kurde 6 górnych na raz, także ciesz się,że Ci Miś nie marudzi :D
A fotki z Kupały są śliczne! Ten sprzęt do karmienia iście historyczny hehe, pamiętam jak mi na Wolinie ktoś zwrócił uwagę, że "jak to? To dziecko ma pampersa?" Litości, miałam w Dziwnej prać? :P
No i właśnie przez te sygnały o tych przepuszczeniach (i co mnie bardzo cieszy zmartwieniach) wróciłam do starego adresu, żeby każdy kto wcześniej zaglądał mógł łatwo trafić.
UsuńIle macie już zębów? Tych które się przebiły i tych które są w trakcie?
U nas dwa już dorodne, trzy przebite i jeden w trakcie przebijania... No ale na prawdę się cieszę że nie jest źle :)
Hahahah no sprzęt do karmienia historyczny a jak :) Wykopaliska spod kamienia pomorskiego - plastikowa miseczka oraz łyżeczka ;) No wiesz - to Kupała, także kto zabroni? ;)
A co do pampersa - burzył się ktoś z uczestników czy turysta? ;> Taaa... w dziwnej prać, a jak! Nie no, odtwórstwo odtwórstwem, ale dla dobra festiwalu nie będę rezygnować z wygód obecnych czasów i co ważniejsze narażać zdrowia swojego dziecka. To dopiero byśmy mieli bakteriomocz po pieluchach wypranych w Dziwnej... :-<
Buziaki!!!!
"Minę mam jak... nie powiem co..."
OdpowiedzUsuńJak słowiańska kobita :)