a przeszliśmy już wiele: szpital i tą całą żółtaczkę
(jutro pobieranie krwi i wynik bilirubiny),
pęknięcie sutka (nadal z nim walczę),
zator w piersi (już zażegnany, na szczęście).
A teraz znowu COŚ. Mianowicie: KOLKI.
Już w szpitalu złapał pierwszą kolkę:
wtedy coś zjadłam, nieświadomie.
Teraz kolki dopadają go non stop.
Kiepsko odbija, dużo i łapczywie je,
do tego niedojrzałość układu pokarmowego.
Przepis na kolki gotowy.
Mam dwie nocki z głowy.
Wczoraj późnym wieczorem mąż zastał mnie
siedzącą na łóżku z Jarusiem na rękach.
Po prostu bałam się go odłożyć.
Bałam się że znów uleje, że znów się rozpłacze,
że znów nie pośpi i do kolki dojdzie zmęczenie.
Także siedziałam jak sierotka_marysia,
żeby tylko Maluch się troszkę wyspał.
...
Dziś też Mały płacze, śpi parę minut i się budzi,
ulewa... W sumie to chlusta, a nie ulewał.
Przebierałam go chyba z pięć razy.
Było widać że się męczy :-(
Rurka Windy poszła w ruch.
Ulżyło. I to jak!
Szczegóły zostawię dla siebie,
bo to nic przyjemnego.
Mimo wszystko poszliśmy na spacer. Spał.
Niestety spacer krótki, bo wiedziałam że jak ulał,
to wcześniej rozlegnie się alarm że chce jeść.
Tak też było. Pod samym domem, gdy wnosiłam zakupy.
Alarm na całą dzielnicę - wszyscy muszą wiedzieć,
że Jaruś wrócił ze spaceru i jest głodny.
Po powrocie powtórka z rozrywki:
ulewanie, brak snu, prężenie ciałka.
Z pomocą przyszły kropelki:
Infacol i BioGaja.
Na razie się nie wypowiadam,
nie chcę chwalić dnia przed zachodem słońca...
(drzemka na mamie...)
Jakie mam przemyślenia po dzisiejszym dniu?
Wszystko co sobie zaplanowałam w czasie ciąży szlag trafił.
Życie z Maleństwem weryfikuje plany.
Kij z tym czy Maluch przyzwyczai się do zasypiania na mnie,
czy przywiąże się do smoczka, czy będzie chciał spać ze mną w łóżku...
Najważniejsze żeby mu było dobrze tu i teraz.
Najważniejsze żeby przynieść mu ulgę w cierpieniach.
No i ważne żeby dał mamie pospać chociaż godzinkę,
co by mama miała siłę na kolejne dni...
Pauliś szkoda mi was troszeczkę, tak się męczycie. Ale wieżę w was, że dacie radę i przezwyciężycie wszystko. ;) Jestem dobrej myśli.
OdpowiedzUsuńNo ja miałam podobne przeżycia najpierw ulewanie jeśli wg można to tak nazwać. potem kolki.. u mnie na kolki niezawodny był espumisan i infacol....a co do ulewania to okazało się ze jest to refluks żołądka..Pani doktor poradziła jeść częściej a mniej:) mały skończył 5miesięcy i wszystko odeszło...
OdpowiedzUsuńMały właśnie je częściej, a mniej także... :(
UsuńNo tak dziecko i jego własny rytm sam układa plan dnia i wszystkie plany wcześniejsze idą w kąt. Nie dziwię się bo z tego co czytam to naprawdę oboje się męczycie. Naprawdę bardzo mi przykro i nie umiem napisać nic innego jak to, że trzymam kciuki i wierzę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej i lepiej ;*
OdpowiedzUsuńnie stosowalam,ale duzo mam na kolki poleca noszenie w chuscie. bidulek malutki,aby szybko mu przeszlo! a Ty rob to co dyktuje Ci serce,noś, spij z dzieckiem... bądz blisko niego,wszak to newbornik:-)) z kazdym tygodniem bedzie Wam lzej i lepiej. sciskam kciuki za badanie krwi!
OdpowiedzUsuńOstatni akapit to cała prawda, żadna szkoła rodzenia, programy tv czy książki nie przygotują nas do rzeczywistego życia z dzieckiem, bo tak na prawdę nie wiemy co się zdarzy i jak zareaguje maluch i my. Dużo siły i wytrwałości życzę!
OdpowiedzUsuńłoj, niefajnie. dzielna jesteś bardzo! życzę Wam jak najszybszego odejścia kolek w niepamięć!
OdpowiedzUsuńwyznając zasadę 3x3 (ktora pewnie znasz) za chwile kolki się skoncza u Was (mam nadzieje-bo zal Maluszka:() u nas na szczescie nie bylo wiec nie moge sie wypowiedziec co pomaga itp, ale na pewno jest zadowolony ze jestes tak blisko i go tulisz. Bedzie coraz lepiej! Buziaki dla Was:*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Was, by w końcu przyszedł spokój i wszystko się uregulowało :*
OdpowiedzUsuńCzyli nasze plany sobie, a życie sobie. Ostatni akapit bardzo mnie rozczulił :*
Wszystko na pewno się ułoży. Bądź dobrej myśli :)
OdpowiedzUsuńInfacol jest doskonały. U mojego Staśka zadziałał natychmiast. Nie martw się kolki przejdą.
OdpowiedzUsuńTo prawda :) plany z czasu ciąży nie wypalają i u nas :)
OdpowiedzUsuńmało pocieszające :P ale przynajmniej mam w Tobie towarzyszke niedoli...
Usuńu nas sprawdzała się przy ataku kolki nagrzana pieluszka i masaż brzuszka okrężnymi ruchami, obywało się bez kropli, może i Wam pomoże? :) trzymajcie się :)
OdpowiedzUsuńMASAKRA.... trzymam kciuki za lepsze dni.. powodzenia :*
OdpowiedzUsuńWybaczcie ze nie odpisuje kazdemu z osobna, ale... pisze jedna reka, bo w drugiej trzymam chrapiacego Jarusia. Boje sie go odlozyc...
OdpowiedzUsuńDzisiejsza noc byla super - raz Maluch przespal nawet 4 godz ciagiem (dla mnie to ok 3 godz snu czyli swieto lasu), takze nabralam sil. Nie wiem tylko co mialo wplyw na ten dlugi sen...
Zaczynam sie zastanawiac nad tym czy moze to nie kolki tylko ja cos zle robie...
Znaczy kolki tez sa: ulewanie, nadety brzuszek i krzyk, ale nie non stop. A mimo to Jarus kiepsko sypia.
Wyrobiłam sposob w ktorym zasypia mi na rekach, klade sie z nim (klade go sobie na brzuch), gdy zaczyna marudzic wracam di pionu i go odbijam przynoszac mu ulge. Bez tego moglabym nosic Malego i nosic i nic...
troszkę za wami, a jeszcze całe morze i oceany przygód przed Tobą:)
OdpowiedzUsuńżyczę dużo siły i zdrówka, nie tylko na święta