piątek, 8 sierpnia 2014

Koń po westernie...

Melduję się, że żyjemy. Stop. Na Wolinie było ciężko, ale fajnie. Stop.
Powrót do rzeczywistości oraz tony prania to koszmar. Stop.
Niedługo wpis o gadżetach dla mamy i dziecka pod namiot. Stop.

A tak wyglądał Mały Wiking na Wolinie (u mamy w chuście):
(fot. Anna Maria Bielecka)


A tu Misiuniu z mamą (ulizaną bo upał i zmęczoną*, bo Tata nas zostawił na cały dzień - bez fotelików, kojców, wózka i innych udogodnień...)

(fot. Anna Maria Bielecka)


* Ja napisałam "zmęczoną"?
Styraną niczym koń po westernie,
ale cóż.... 

3 komentarze:

  1. Śliczne zdjęcia. :) To teraz odpoczywajcie kochani!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kochana Mamo. Było warto. Miło było na Was popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Mamo, świetnie było Was zobaczyć razem. Aż serce rosło :) biorę przykład ;)

    OdpowiedzUsuń