środa, 8 października 2014

WYPRAWKA - jak teraz to widzę? Co tak na prawdę się przydało?

Post na specjalne życzenie.
Czyli wyprawka z dzisiejszej perspektywy i zastanawianie się co tak na prawdę się przydało, a co nie...

Pod lupę wezmę mój wpis sprzed ciąży z zakładki "Wyprawka"



1. Łóżeczko - Na pytanie "Jakie łóżeczko wybrać?" nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy od naszych możliwości (np wielkości mieszkania), od naszego stylu życia i jeszcze wielu innych czynników.
My mieliśmy trzy łóżeczka, więc mogę się wypowiedzieć szerzej...
Była Lulka (czyli kołysko-łóżeczko), ta poniżej:
  Świetnie nadaje się dla małego (rozmiarami) dziecka. To dobre rozwiązanie dla osób, które są pewne (choć to po porodzie i tak się może zmienić), że dziecko będzie spało w swoim łóżeczku, w swoim pokoiku. Plusy są takie, że kołysko-łóżeczko jest ładne, głębokie (jak gondola), ma wspaniałą pozytywkę i organizer na dole. Minusem jest to, że posłuży maksymalnie 6 miesięcy (przy mniejszym dziecku dłużej, przy większym krócej), jeżeli jednak chcemy postawić "Lulkę" obok łóżka i chcemy widzieć dziecko, to nie mamy takiej możliwości, chyba że obniżymy ją do granic możliwości, wtedy natomiast odkładanie dziecka będzie przykre dla kręgosłupa.
Druga opcja to kosz tzw kosz Mojżesza. Można go przysunąć do łóżka, zajmuje mało miejsca, jest śliczny, przytulny, można go łatwo przenieść (nasz miał rączki po bokach), ale też nie posłuży zbyt długo, zależnie od rozmiarów dziecka, no i u Nas nie zdał egzaminu, bo i tak Jaruś w większości przypadków spał z Nami.
Trzecia opcja to łóżeczko ze szczebelkami. Najlepsza z możliwych, bo posłuży na dłużej - najpierw jako łóżeczko, a później także jako "kojec" i dzięki szczebelkom - narzędzie do nauki wstawania. Plusem jest też to, że widać dziecko gdy śpi. Gdy Maleństwo urośnie wystarczy zamontować owijacz, żeby nie obijało się w nim np. główką. Minusem są duże rozmiary, większe niż w opcjach powyżej.
Można też zrobić tak jak my - dosunąć łóżeczko do dużego łóżka. Jaruś śpi ze mną i jest zabezpieczony przed upadkiem z łóżka, a jego łóżeczko służy nam jako kojec, kolejną "stację" w ciągu dnia (pewnie wiecie, albo dowiecie się o czym mówię ;)) 
2.Akcesoria do łóżeczka
 - materacyk - ekspertem nie jestem, ale myślę że najlepiej sztywny i jak najbardziej naturalny, 
- prześcieradło 2szt - 2/3 szt w zupełności wystarczą, w końcu nawet gdy dziecko ulewa, to w pierwszych miesiącach pralka chodzi non stop, także prześcieradło z łatwością wyschnie...
- poduszka - generalnie dla dzieci nie stosuje się poduszek, ALE przydatny okazał się coś jak okalacz - kawałek materiału z wyższymi brzegami - zabezpieczał główkę przed uderzeniem o tył przewijaka. 
- klin - przy ulewającym dziecku jest to "must have"
- pościel oraz wszelkie poszewki  - teraz widzę że jest to zupełnie zbędna rzecz. Lepiej od razu przyzwyczajać dziecko do śpiworków, w których dziecko czuje się bezpiecznie, a w z których się nie wydostanie, nie rozkopie i nie odkryje. Z tym że trzeba zacząć od razu, bo później (tak jak Jaruś) może być ciężko gdy dziecko jest przyzwyczajone do swobodnego wierzgania nogami.
Jeżeli jednak ktoś chce zwykłe kołdry, to polecam ze dwa zestawy w razie jakby jeden się zalał. To samo jeśli chodzi o poszewki...
- owijacze do łóżeczka - najlepiej jak najwyższe i jak najdłuższe, bo na początku małe dziecko stale obija się o szczebelki. Szczególnie głową. Czasem myślę nad kaskiem, hełmem, albo chociaż czapką noszoną stale na głowie....
3. Mebelki
- Komódka - baaardzo przydatna rzecz! Jaka? To już rzecz gustu i zasobności portfela.
- Szafa - można kupić taką typu Mamut z Ikei z tym że ona jest typowo na malutkie ubranka, gdy dziecko urośnie trzeba się pozbyć szafy, bo ubranka się nie mieszczą na wieszakach... Także to opcja tylko na jakiś czas. Może lepiej od razu kupić zwykłą, normalną szafę? Decyzję pozostawiam Wam.
- koszyczki -  znacznie ułatwiają organizację przestrzeni przy przewijaku
4. Przewijak  
50x70, z możliwością montowania na łóżeczko - świetna sprawa
5. Wanienka i gadżety kąpielowe

Wanienka na stojaku to świetne rozwiązanie dla wysokich osób i ich kręgosłupa. Niestety - dziecko szybko z niej wyrasta, no i zaczyna chlapać i opcja kąpieli w pokoju odpada. Trzeba też mieć miejsce na taki dodatkowy gadżet w domu.
Myślę że lepszym rozwiązaniem jest wanienka nakładana na dużą wannę. Trochę trzeba się schylać, ale za to odchodzi konieczność noszenia i wylewania wody... Ale i z takiej wanny dziecko prędzej czy później wyrośnie. Wtedy, gdy dziecko stabilnie już siedzi - przydaje się albo krzesełko do kąpieli, albo mata antypoślizgowa. Ja uwielbiam krzesełko, bo Jaruś jest bezpieczniejszy, M. z kolei woli matę, także na pytanie co wybrać też nie jestem w stanie jednoznacznie odpowiedzieć.
 Termometr do wody jest przydatny. Chociażby dla komfortu psychicznego rodzica - że nie oparzy dziecka... Później człowiek dochodzi już do wprawy i sprawdza łokciem lub tylko ręką.

6. Wózek

"U nas jest to Mutsy Urban Rider. Duża krowa na dużych pompowanych kołach, ale myślę że sprosta naszym oczekiwaniom... Oby ;) Gondola czerwona (tak, czerwona gondola dla chłopca), mamy też spacerówkę w kolorze kawy z mlekiem. Torba na razie brzydka - tymczasowa, poszukuję torby idealnej :)
Mamy także zestaw śpiworków do wózka (i gondoli i spacerówki), ochronkę na deszcz, oraz moskitiere.
W planach jest także zakup większego koszyka do wózka..."
Tak pisałam jeszcze przed porodem...
Mutsy na prawdę się u Nas sprawdziło. Gondola była wspaniała, nie miałam do niej zastrzeżeń. Może jedno - Jaruś szybko z niej wyrósł... Przeskoczyliśmy na spacerówkę troszkę szybciej niż powinniśmy - z przymusu.
Duże pompowane koła to strzał w dziesiątkę. To istna "terenówka". Mogę jeździć nim po każdej powierzchni - sprawuje się wspaniale. Z łatwością mogę go prowadzić jedną ręką. Wiem, że nowsza wersja Mutsy z kołami o różnej wielkości nie jest tak dobra, tak "terenowa".
Spacerówka od Mutsy ma ten sam minus co gondola - Jaruś szybko z niej wyrósł... Aktualnie dotyka głową daszka od spacerówki i nie wiem jak to rozwiązać... Będziemy jeździć bez daszka?...
Bardzo przydatnym wózkiem jest też wózek spacerowy typu Parasolka.
My mamy akurat Graco, ale firma nie ma znaczenia... Parasolka to wózek który jest świetny do zabierania w podróż, lub jako stały element wyposażenia bagażnika - tak jak u nas.
Ja osobiście wybierając parasolkę zwracałam uwagę na takie rzeczy jak:
- jaki jest limit wagowy (w Polsce często zaniżają i piszą że do 15 kg, a tak na prawdę można wozić do ok 30 kg - chwyt, aby wózek był tańszy - jak chcecie to napiszcie, to Wam to wyjaśnię)
- czy ma pas z zapięciem 5 punktowym
- czy ma "okienko", aby móc zaglądać na dziecko
- duży koszyk
- pojemniczki i tackę dla mamy i dziecka

7. Fotelik samochodowy
U Nas jest to Mutsy. Fotelik można także montować na stelażu do wózka - bardzo przydatna rzecz.
Niestety jak zwykle - Jaruś szybko z niego wyrósł, ale to po prostu wynika z tego, że Jaruś jest spory - takie geny ;) Na razie mamy fotelik tymczasowy. Niedługo kupimy nowy - najważniejszym kryterium wyboru będzie oczywiście bezpieczeństwo.
A jak już jesteśmy przy środkach transportu...
8. Nosidełko 
  Nosidełko Quinny - nie przydało nam się w ogóle... Nie wygodne, Jaruś zbyt dużo waży, także kręgosłup mi po tym siadał. O wiele lepiej sprawdziła się u Nas chusta. Zwykła, tkana. Trzeba tylko pamiętać żeby bardzo dokładnie i mocno wiązać chustę, mocno dociągać i dopasować rodzaj wiązania do wieku i umiejętności dziecka...

9. Ubranka itp.
O ubrankach pisałam tutaj, także nie będę się powtarzać ;)
Wymienię tylko ogólnie: body, pajacyki, kaftaniki, rompersy,
śpioszki, spodenki, bluzeczki, sweterki, rożki, skarpetki, czapeczki,
 pieluchy tetrowe i flanelowe, pieluchy wielorazowe, śpiworki,
śliniaczki, kocyki, ręczniki, łapki niedrapki, szaliki...
Zarówno grubsze, jak i cieńsze, większe, mniejsze - do wyboru do koloru :)
TERAZ stwierdzam, że przy ulewającym dziecku ciuszków chyba nigdy nie będzie zbyt wiele...
Z drugiej strony lepiej się wstrzymać z kupowaniem na zaś. 
Przecież sklepy są otwarte - zawsze można potrzebne rzeczy dokupić - samemu, lub kogoś wysłać do sklepu.
Wymienie Wam ubranka, które u nas, ale podkreślam U NAS najbardziej się sprawdziły. Bo to jest tak, że każdy rodzic wybiera sobie swój zestaw ubranek. Jednemu pasują takie, drugiemu inne.
Body były (i są) jako koszulki lub jako bielizna, pajacyki były jako piżamki (i są do tej pory), rompersy były rzadko przez Jarusia używane i przez to nie za bardzo je lubi, bo przyzwyczaił się do innych ciuszków. Np. do spania nie ma mowy o rompersie - ma być pajacyk i już.
Kaftaniki i bluzeczki w pierwszych miesiącach życia się nie sprawdziły, bo podczas noszenia na rękach ubranka się podwijały. Za to teraz sprawdzają się całkiem nieźle, bo Jaruś jest już znacznie mniej noszony.
Śpioszki też się u nas na początku nie sprawdziły, dopiero teraz czasem do chodzenia po podłodze mu zakładam jako dodatkowa para spodenek chroniąca przed zimnem podłogi.
Spodenki uwielbiam! Szczerze uwielbiam! Uwielbiam małe dzieci w spodenkach, bluzeczkach i innych "dorosłych" ubrankach, ten widok mnie rozczula.
Czapki i szaliki się przydają, ale musimy walczyć z notorycznym ściąganiem czapek - tak wiem, to normalne, pewnie przejdzie (już powoli przechodzi)...
Pieluchy tetrowe i flanelowe, tak samo jak śliniaczki (w ilościach hurtowych) się bardzo przydały, w dużych ilościach, przy naszym Ulewaku...
Śpiworki się nie przydały, bo na początku nie było potrzeby, a teraz jest już za późno, bo Jaruś nie jest przyzwyczajony i gdy tylko jest w śpiworku to wierzga jak dziki.
Kocyki... ich miałam trochę za dużo, parę sztuk w zupełności wystarczy.
Ręczników może być więcej od kocyków. Bo np. jadąc na basem warto mieć ze sobą parę sztuk, żeby po wyjściu z wody owinąć dziecko suchym egzemplarzem.
 Niedrapki... nie przydały się, bo były ściągane. No i w domu szybko obcięłam pazurki.
Rożki się przydały ale tylko na samym początku, gdy jeszcze nie czułam się pewnie nosząc tak małą istotkę. Później służyły jako kocyki, ale przez krótki czas, bo były za malutkie na naszego Wielkoluda.


10. Suszarka do ubrań
Suszarka 3-poziomowa,
zajmująco o wiele mniej miejsca niż standardowe suszarki.
Idealna do suszenia małych ubranek :)
Na prawdę się przydała.
11. Mata edukacyjna
Mata edukacyjna wystarczy jedna. Przydały się natomiast narzuty, albo bardzo duże maty - rozkładam je na podłodze, więc Jaruś ma swój plac zabaw.
12. Kosmetyki
O kosmetykach pisałam już: TU
oraz TU.
Ogólnie wymienię: płyn/emulsja do kąpieli, krem/mleczko do ciała, krem pielęgnacyjny do buzi,
krem na wiatr i niepogodę, kosmetyki przeciw odparzeniom,
ewentualnie oliwka - jeżeli planujecie wykonywać masaże.
Najważniejsze są: krem przeciwodparzeniom, płyn/emulsja do kąpieli, krem z filtrem, oraz na wiatr i niepogodę. 
Przy normalnej, niealergicznej skórze wystarczy jeden kosmetyk np. emulsja lub krem do ciała i tyle.

13. Pampersy
" No wiadomo ;) Po co, na co - każdy wie. Nie wiem tylko czy zostaniemy przy Pampersach, czy przeskoczymy na Dady czy inne takie. Przetestuję, to zobaczę."
Na początku używaliśmy Pampersów białych Premium na noc, bo są bardziej chłonne, a na dzień Dady z Biedronki, bo tańsze, a wiadomo że i tak pieluszkę się często zmienia.
Teraz, szczerze - zależy od promocji... Jak są promocje na Pampersy to je bierzemy. 
Ale najczęściej używamy pieluszek Dada.
Nie uczulają, dobrze chłoną, a są tanie. W końcu to tylko pieluszki...
ACHA - nie ma co kupować milionów paczek pampersów na zapas, bo promocja.
Dziecko na prawdę wyrasta prędzej niż nam się wydaje...
 Gdy pampersy już uwierają, dziecko systematycznie przesikuje, kupka wypływa, lub gdy pieluchy nie zakrywają całej dupki, to należy przeskoczyć na wyższy rozmiar. Kg na paczkach to tylko orientacyjny rozmiar...
14. Mokre chusteczki
"Nivea tylko ze względu na opakowanie, a nie na jakość chusteczek ;)
Będziemy używać różnych...
Niedługo musimy zrobić zapasy mokrych chusteczek, żeby na początku 100% swojej uwagi poświęcić Synkowi, nie martwiąc się że chusteczki, pieluszki albo inne bajery się kończą..." - tak pisałam...
Najczęściej używamy Nivea albo Fitti, lub takie nowe z Netto w 3 paku... 
Pampersa chusteczek i Dada nie używam bo im nie ufam..
A co do pojemnika takiego jak na zdjęciu - lepszy pojemnik mają chusteczki Babydream z Rossmana - groszowa sprawa bo ok 7 zł i mamy pojemnik plastikowy i paczkę chusteczek. 

Dopiero chusteczki są tym, co można kupować w milionach sztuk... ALE najpierw najlepiej sprawdzić które będą najlepsze, które nie uczulą, które nam podpasują. Wtedy na prawdę możemy kupować zapas roczny... Tego na prawdę baardzo dużo schodzi...


15. Inne akcesoria
 - smoczki w naszym przypadku się przydały, bo Jaruś miał dużą potrzebę ssania
Z tym że ostrzegam - dziecko przyzwyczaja się do danej firmy, w sensie do danego kształtu itd. Jeżeli zaczynacie podawać smoczek, to dobrze zastanówcie się jaki... Albo od początku podawajcie różne smoczki.
My dostaliśmy smoczek taki którego się używa gdy dziecko ma pierwsze ząbki. Niemiecki, porządny, nie psujący zgryzu - i co? Jaruś go nie chciał, bo to nie Avent....... Także - żeby nie było, że nie ostrzegałam ;)
 - woreczki na zużyte pieluchy - zbędny bajer... No jeszcze jak się chodzi w odwiedziny do znajomych, to ok - przyda się taki woreczek, bo trochę zabija zapach, ale ja kupiłam dwa opakowania zupełnie nie potrzebnie... Jedno w zupełności wystarczy.
 - Nosefrieda aspirator do noska - gdybym była mądra, to od razu kupiłabym jakiś elektryczny (słyszałam że są) aspirator, lub taki który się podpina do odkurzacza. Wiem, że źle to brzmi, ale uwierzcie mi - ze zwykłą Nosefridą katar to wielka udręka... Zasysanie jest ciężkie, szczególnie że chorujemy zazwyczaj we dwoje, więc nie mam siły zasysać. Z resztą nawet jak dobrze zassam, to ZAWSZE słyszę, że nadal coś Jarusiowi przeszkadza...

 - waciki (te specjalne niemowlęce kupione w zakupowym szale, będziemy raczej używać zwykłych wacików kosmetycznych, bo są mniejsze i tańsze) - no i faktycznie zazwyczaj używam zwykłych, te wielkie tylko od czasu do czasu gdy muszę wymyć okolice intymne np. przed pobraniem moczu do badania
- patyczki do uszu - przydatne, nawet bardzo. Teraz już używam także zwykłych, bo wiem jak głęboko mogę je włożyć, ale na początku te dziecięce były bardzo pomocne.
- sól fizjologiczna - czy to do noska (spraye do nosa mają za duży strumień), czy to do przetarcia oczu - przydały się jednym słowem
- Rurka Windy na prawdę przydatna rzecz przy kolkowym dziecku. Ale nie ma co jej kupować na zapas - dopiero gdy dziecko płacze wieczorami, podkurcza nóżki i widać że się męczy. Koniec rurkę (ten węższy) należy posmarować wazeliną lub linomagiem i włożyć na ok 1,5 cm w odbyt dziecka, następnie delikatnie poruszać nią. Potrzeba 5 minut, aby dziecko pozbyło się gazów i zalegającej kupki. Uwaga - należy zejść z linii strzału, bo przy dużych kolkach strzały się zdarzają. Ulga gwarantowana!!! Na początku dziecko się opiera, ale gdy czuje ulgę nie broni się przed tym. NA PRAWDĘ przydatna rzecz przy kolkach... Jak chcecie mogę napisać więcej na ten temat...
Acha - najpierw, przed rurką warto wypróbować specyfiki takie jak probiotyki oraz Sab Simplex, Bobotic i inne leki na simetikonie. My wypróbowaliśmy wszystko... skończyło się na rurce. Rurka na prawdę ułatwiła nam wszystkim życie, pozwoliła cieszyć się macierzyństwem.
- szczoteczka z miękkim włosiem - przydała się
- nożyczki z zaokrąglonymi czubkami - ja osobiście wolę obcinaczkę
- termometr elektroniczny bezdotykowy - warto zainwestować w lepszy !!!!
Ponadto:
-proszek do pielęgnacji pępka
(sprowadzany z Niemiec), podobno bardzo dobry - jak przypomnę sobie nazwę to Wam napiszę
- Niania elektroniczna firmy Philips - baaardzo przydatna rzecz, szczególnie w dużym mieszkaniu lub domu z ogrodem...
Zapomniałabym też o:
- podkładach jednorazowych
- przenośnych przewijakach - na początku z nich korzystałam, później przerzuciłam się na same jednorazowe podkłady
- miniaturowych kosmetykach lub próbkach - na spacer albo krótki wyjazd jak znalazł
- leżaczku bujaczku - który już niedługo będziemy mieli (najlepiej rozejrzeć się za takim, który posłuży jak najdłużej)
- czopki z paracetamolem (lepsze od syropu bo syrop nie jest smaczny) na pewno prędzej czy później się przydadzą
- czopki glicerynowe - przy zaparciach jak znalazł

16. Przybory do karmienia
- poducha do karmienia u nas akurat RedCastle w pięknym błękitno-zielonym kolorze.
Przydała się i to bardzo. Dwie kolejne poduchy też się przydały.. ich nigdy za wiele..
Ponadto przy karmieniu piersią:
- laktator Medela Electrics - bardzo dobry i bardzo przydatny sprzęt przy karmieniu piersią. Przynajmniej w moim przypadku był przydatny. Ale tylko raz czy dwa... Później już (po przygodach w szpitalu) nie mogłam go już używać, bo się zablokowałam psychicznie. Ale gdyby nie to, to kto wie - może by mi dłużej posłużył?
- butelki specjalne udające kobiecy sutek, takie które nie odzwyczajają Malucha od piersi firmy Medela - na prawdę fajne, ale tu tak jak ze smoczkami - uwaga, bo dziecko się przyzwyczaja...
- wkładki laktacyjne - niezbędne w pierwszych miesiącach. Teraz, mimo że nadal karmię nie potrzebuję wkładek.
 - krem do sutków, a już najlepiej lanolina, zwykła, czysta lanolina z apteki. W niektórych aptekach na receptę (rodzinny łatwo ją wypisze), ale nie w każdej potrzebny jest papierek. 
- w razie pęknięć lub uszkodzeń sutka witamina B complex - tak dla przypomnienia ;)


Przy rozszerzaniu diety przydadzą się:
- krzesełko do karmienia - najlepiej żeby miało regulowane wszystko co się da, możliwość zdejmowania oparcia (do prania), zdejmowaną tackę (do mycia) oraz pasy 5 punktowe... 
- łyżeczki - polecam bardzo fajne i bardzo tanie Babydream z Rossmana
- Miseczki - świetne są w Pepco za grosze - mają wieczko, także można w nie wpakować chrupeczki albo inne przekąski na spacer...
Przy samodzielnym przygotowywaniu jedzenia polecam:
- plastikowe pojemniki na żywność - Najlepiej kupić duuużo małych pojemników (tak żeby jeden pojemnik miał taką pojemność jak jeden posiłek). Tylko uwaga - pojemniki MUSZĄ być wykonane z dobrej jakości plastiku, najlepiej żeby było podane że są to pojemniki przeznaczone do przechowywania pożywienia dla dzieci (jakiś czas temu były np. w Netto)
- rondelek - mały garnuszek, najlepiej dwa - jeden do owoców i soków, drugi do obiadków
- woreczki do mrożenia żywności
- pojemniki na kostki lodu - ja zamrażam w nich jedzonko, później przekładam do woreczków na jedzenie (i podpisuje markerem co to, kiedy zrobione itd)

17. Zabawki
 To nasza pierwsza brygada. Teraz kolekcja jest znaaaaaaaacznie większa.
Przy wyborze zabawek baaardzo ważny jest materiał z jakiego zostały zrobione. Nie warto kupować tanich zabawek - tak dla bezpieczeństwa. Tanie zabawki są wykonane z tanich plastików, które zawierają szkodliwe substancje takie jak rtęć i inne metale ciężkie, oraz inne trujące składniki.
Warto też zwracać uwagę na atesty i certyfikaty.

A w przyszłości... Zapewniam Was że przyda się oddzielna szafa na zabawki. Albo strych teściowej ;)
My zapewne prędzej czy później kupimy szafę z Ikei żeby uporządkować zabawki...


To by było chyba na tyle. 
Jak macie jakieś pytania, to piszcie śmiało - chętnie odpowiem.


Pozdrawiam cieplutko!
PS. Treść wklejam w zakładkę "WYPRAWKA" na górze strony, żeby każdy nowo odwiedzający miał łatwy dostęp, bo z tego co widzę jest to bardzo poszukiwany temat...



11 komentarzy:

  1. Nic nie napisałaś o rozkach czy innych becikach. Nie uzywalas?
    Mi się bardzo rożek sprawdził, teraz używam go jako kolderki do wózka.
    Choć teraz to bym sobie sprawiła kocyk- otulaczek, bo trochę zajęło mi nauczenie się w pierwszych dniach, zrobienie "kokonu" z pieluch.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wymieniłam rożki przy okazji ubranek. Ale masz racje - powinnam napisać o nich parę słów. I o ciuszkach, które w naszym przypadku się przydały. Ty zawsze masz racje :*

      Usuń
    2. Zwracam honor, gdzieś mi umknal fragment o rozkach ;)

      Usuń
  2. Rany, taki post by mi chyba zajął ze trzy dni przy Młodym. :D
    Bardzo fajnie wszystko opisane. Na pewno przyda się przyszłym mamom. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, odbieram to jako pochwałę :D
      Na szczęście miałam gotowca sprzed ciąży i tylko skopiowałam i wpisałam wszystko od nowa, albo zostawiając krótki komentarz z pierwszego wpisu.

      Usuń
  3. U mnie też dziś o wyprawkowych hitach i kitach ale zdecydowanie krócej, bo i mniejsze doświadczenie mamy :) Bardzo przydatny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :-) Przydatny, bo na specjalne życzenie :)
      No i wiem, bo sama takich wpisów poszukiwałam...
      Mniejsze doświadczenie? A ile ma Twoje maleństwo? :) Z resztą - zajrzę na bloga :D

      Usuń
  4. wow co za mega lista ;) przyda się młodym mamusiom, zwłaszcza, że sporo tego rzeczy w sieci, ale nie ma to jak własne doświadczenia ;) odniosę się może tylko do paru rzeczy, bo z resztą się w sumie zgadzam. co do wanienki na stojaku, to fajny patent, ale ja od razu oczyma wyobraźni widziałam moje dziecko wypadające z tej wanienki i z tej wysokości, wolę tradycyjny patent wanienka do wanny i myjemy, a potem pewnie mata poślizgowa, albo krzesełko do kąpieli. owijacze/ochraniacze do łóżeczka dobra rzecz, ale ile ja się nasłuchałam, żeby tego nie zakładać, że dziecku się coś stać może, że się w to zawinie, że nie będę widzieć, co się z nim dzieje i inne niestworzone historie. komódka/przewijak tak, ale jak ktoś ma wystarczająco dużo miejsca albo może wygospodarować osobny pokoik dla dziecka. myślę, że w wielu przypadkach sprawdza się przewijanie na łóżku ;) co do smoczka, to coś z tym przyzwyczajeniem chyba jest na rzeczy, bo u nas też pierwszy podany był avent i tak już został ulubionym i moim i synka, bo jest świecący w ciemności i łatwiej mi w nocy znaleźć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja odniosę się do tego co napisałaś :D
      Przy noworodku wanienka ze stojakiem to dobra rzecz. Obawa przed kąpielą jest zawsze, bez względu na to jaka wanienka. Wanienka jest na tyle głęboka, że nic złego się na prawdę nie stanie, no i wiadomo że dziecko trzeba cały czas trzymać. No i nie jest dziwne to, że taka wanienka nie posłuży zbyt długo - maksymalnie kilka pierwszych miesięcy. U nas wanienka na stojaku była potrzebna, żeby myć w pokoju, a nie w zimnej łazience. Ale gdyby łazienka była lepiej ogrzewana, to od razu byśmy się zdecydowali na wanienkę na wannie.
      Owijacze na łóżeczko uważam za dobrą rzecz - jeżeli je się dobrze przywiąże (i jeżeli ma wiązania na górze i na dole). Mamy owijacz i nic złego się nie dzieje. Także dobrze, że ja się w ogóle nie naczytałam na temat owijaczy - dusicieli czy co tam miałyby robić ;) Aaaaa z resztą my mamy owijacz założony na 3/4 łóżeczka, tak żebym mogła widzieć Jarusia.
      Komódka - faktycznie - trzeba mieć miejsce. U nas przewijak szybko powędrował do łazienki na pralkę, a przewijamy na łóżku właśnie :)
      Tak, u nas Avent i tylko Avent. Reszta smoczków służy do gryzienia, a nie ssania. Z resztą... powoli Jaruś rezygnuje ze smoczków.

      Usuń
  5. Witam ;) Jestem tutaj po raz pierwszy.. a tą notke już "pochłonęłam" ;) Jestem w trakcie zakańczania wyprawki.. już prawie dopięłam wszystko na ostatni guzik, więc Twój post okazał się dla mnie bardzo przydatny ;)
    Pozdrawiam serdecznie ! ;) Będę zaglądać częściej !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się niezmiernie, że notka się podoba i że okazała się być przydatna :)
      Pozdrawiam cieplutko!!! :-)

      Usuń