czwartek, 12 grudnia 2013

Powrót do piekła...

Wracamy do szpitala...
Żółtaczka nie przechodzi.
Bilirubina wrosła.

Byliśmy w przychodni u mądrej Pani dr.
Mały jest żółty. Nie da się ukryć.
Chcielibyśmy żeby było inaczej.
Ale jest żółty. No kurde jest...
Dostaliśmy skierowanie do szpitala.
Do innego niż ten w którym rodziłam.
Mam nadzieję że do lepszego.

Nie wiem jaki jest plan.
Prawdopodobnie kroplówka.
Nie ma sensu dopajać glukozą w domu,
szkoda na to czasu. Kroplówka lepsza.
Znów będą Małego kłuć. Aż mnie serce boli.
Kolejne igły, kolejni lekarze, kolejne badania.

Smutno mi. Cholernie mi smutno.
Właśnie się pakuje.
Paskuda z tej żółtaczki.
Paskuda jak nie wiem co.

Oby tylko nie zlecono naświetlania...
Już niech będzie ta kroplówka jeśli ma pomóc.
Cokolwiek.

To się tatuś Nami nie nacieszył...
A my się nie nacieszyliśmy domem.
Jeszcze nie wyleczyliśmy traumy po szpitalu,
a tu znowu szpital.

Ale nie obwiniam siebie za to że wyszłam na żądanie.
Tamten szpital to było piekło na ziemi.
Może w tym szpitalu będzie lepiej?
No i nie nikt nie mógł przewidzieć takiego obrotu spraw.
Miałam przeczucie, ale... ale posłuchałam teściowej.
Następnym razem muszę pamiętać że to JA jestem MAMĄ.
A moja intuicja zazwyczaj mnie nie zawodzi...

Oczywiście jadę z Małym i zostaje z nim.
Nieważne czy doba płatna czy niepłatna.

Płakałam, ale już się pogodziłam.
Wiem, że musimy jechać.
Chcę jak najszybciej zamknąć ten rozdział macierzyństwa.
Będę mogła to zrobić dopiero wtedy gdy żółtaczka przejdzie.
Na dobre.

12 komentarzy:

  1. Trzymam mocno, mocno za Was kciuki. Bądźcie dzielni i szybko zdrowiejcie. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej,trzymam mocno kciuki za Was! by szybko maluszkowi sie poprawili i byscie jeszcze predzej do domu wrocili! serce sie sciska,ale jesli trzeba,to trzeba. duzo zdrowka dla slodziaczka:-*

    OdpowiedzUsuń
  3. kochana trzymam kciuki, żeby paskuda odeszła jak najszybciej! Będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Obyście szybko byli z powrotem w domu.
    Zdrowia dla maluszka.
    Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana dasz radę! Dla dziecka kobieta zyskuje nadprzyrodzone siły! Niedługo zostanie tylko wspomnienie...Duuuuuużo pozytywnych myśli życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. trzymajcie się! niech Wam szybko żółtaczka sobie pójdzie i obyście byli zdrowi - i Maluch, i Twoje piersi. z całego serca Ci życzę, żeby ten nowy szpital okazał się dużo lepszym miejscem. na pewno tak będzie! czekam na dalsze informacje i mocno trzymam za Was kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana... :* Mocno Was ściskam i jestem myślami z Wami. Trzymam mocno kciuki caaały czas:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Paulinko trzymam za was kciuki. Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję Kochane że jesteście!!!
    Na razie akcja szpital odwołana. Pani doktor nie widziała jeszcze konieczności hospitalizacji. Mały dostał szanse na dojście do siebie w domu. We wtorek pobieranie krwi... A co dalej to zobaczymy. Ech.
    Ale Martuśka ma racje - dla dziecka kobieta zyskuje nadprzyrodzone siły...

    OdpowiedzUsuń
  10. super, że w domu - skoro pani dr tak orzekła, to trzeba mieć nadzieję:-) zatem - Czytelniczki, trzymamy kciuki, modlimy się itp! maluch się ma wyleczyć szybciutko i już! zmobilizujmy siły!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadzieja umiera ostatnia ;) A co do Pani dr: no komuś w końcu trzeba zaufać...
      Oj tak, baaardzo proszę - przesyłajcie pozytywne myśli!!!!
      Staram się Jarusia naświetlać w domu - stawiam łóżeczko przy oknie, ale pogoda kiepska....

      Usuń