piątek, 20 grudnia 2013

Ufff.

Bilirubina spada. Ufff...
Nie jest cudownie niska, ale jest niższa.
Niższa niż ostatnio. Było 16, jest 11.
Nadal naświetlanie w oknie,
nadal trzeba trzymać rękę na pulsie.
Ale grunt że spada, grunt że do szpitala nie idziemy :-)

Jaruś właśnie leży na brzuszku...
Ma takie zalecenie: musi leżeć na brzuszku jak najdłużej.
Niestety płacze. Nie mogę... Nie wytrzymam. Biorę na ręce.

No i uspokajanie od nowa...
A powinnam wieszać pranie,
bo ostatnio Leluś zalał prawie wszystko...
No ale nic... Do akcji wkracza cyc i przyjaciele...


Przed nami jeszcze jedno badanie.
Przedłużająca się żółtaczka może prowadzić do infekcji dróg moczowych.
Także dziś rano polowałam na siuśki Syna.
Upolowałam, za drugim razem, ale upolowałam.
Niestety M. nie zdążył zawieść próbki, bo mieliśmy złą informacje o godzinie do której należy donieść.
No nic - w poniedziałek powtórka z rozrywki...
Znów proszę Was o trzymanie kciuków...
Oby nic nie było. Nawet nie wiem, nie chce wiedzieć "co jeśli...?". 



PS. Właśnie... Jaruś dorobił się już kilku ksyw. Nazywamy go m.in: Jarusiński, Jarecki, Lelek, Leluś (od płaczu: "lee-lee-lee"), Mińciu, Miniuś (M. zaczął tak mówić, genezy powstania nie pamiętam), Juniorek, Mały, Ciapulek, Myszolek (czasem robi takie minki jak jedna myszka z kreskówki :3).

Oto nasz mały Wiking:

A jak Wy nazywacie swoje pociechy? :-)

13 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki, żeby wszystko zmierzało ku lepszemu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. rowniez trzymam kciuki za Lelka:-) z ksywek to na synka mowimy maly Borsuczek:-P a Twoj synus cudny! chlopaki maja wsobie to cos! szkoda,ze na razie kolki i ulewanie,ale wyrosnie z tego! a pranie nie zając,nie ucieknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Borsuczek? Słodkieee!!! No mam nadzieje ze wyrosnie... tylko oby predzej niz pozniej. Pranie musialam powiesic z Małym na rekach, czyli opanowalam sztuke wieszania jedna reka...

      Usuń
  3. Cieszę się, że biliburbina spada. Trzymam kciuki za kolejne badania, mam nadzieję, że wyjdą w normie.

    Słodki Jaruś ;)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczny ten Twój Jarecki :) Oby już było tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Leluś :* Słodziak z tego Waszego Synka!! Trzymam kciuki, będzie dobrze :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tez swojego nazywam czasami Jarecki :D (mojego męża ) he he. Życzę zdrówka dla małego. Trzymaj się !

    OdpowiedzUsuń
  7. trzymam kciuki za jak najlepsze zdrówko i żadnych powikłań:-) będzie dobrze, musi być!:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na swojego jak coś zbroi to mówię Ty pomponie :)
    U nas z powodu żółtaczki był przedłużony pobyt w szpitalu, ale nie było z tym tak źle. W tej chwili to już chłop prawie trzyletni :)

    OdpowiedzUsuń