piątek, 22 listopada 2013

Syndrom wicia gniazda reatywacja czyli poród tuż tuż

Nie wytrzymałam. No nie wytrzymałam, no.
Wczoraj popołudniu panowie z komisu meblowego przywieźli szafę dla Małego.
Wnieśli, rozłożyli (bo po co przywieźć rozłożoną?), złożyli, pogadali (postraszyłam że w każdej chwili mogę urodzić :D później blablabla o ciąży, dzieciach, opiece medycznej w Wielkiej Brytani...), kawy ani herbaty nie wypili, tylko skasowali i uciekli. Szafa złożona tylko w połowie - bez drzwiczek, szufladek i półek "żeby mężowi było łatwiej przenosić". Poszłam robić obiad. Zrobiłam, zjadłam i zaczęła się walka...
Walka z samą sobą żeby się nie przemęczać, żeby nie robić wszystkiego, żeby odpoczywać... Nie udało się.
Najpierw "tylko pozamiatam", później "tylko przesunę komodę", następnie "jeszcze tylko powycieram szafę, no bo musi być wytarta, nie?"... No i tak się stało że i pozamiatałam i podłogę umyłam i komodę przesunęłam i szafę wsunęłam na miejsce docelowe. I wtedy telefon... M. dzwoni. Przyłapał mnie. Wyczuł. Odbieram: "Wyczułeś i dzwonisz żeby mnie ochrzanić?". Mała reprymenda, żebym teraz zostawiła to wszystko i zrobiła sobie co najmniej dwie godziny z serialem, że jutro też jest dzień i takie tam.
(Swoją drogą - Kochanie z tym serialem to świetne zagranie ;)). Niestety w tamtym momencie było już za późno bo wpadłam w sprzątaniowy szał. Kocyki, maty edukacyjne, nosidełka, zapasy pieluszek i chusteczek, pościel na łóżeczko i inne rzeczy poukładałam w szafie. A jak już tak sprzątałam, to... przy okazji powycierałam kurze, pozamiatałam, podłogę umyłam, dywan wyprałam ("bo jak taka czysta podłoga, a dywan taki brudny?"), lustra przetarłam, pranie zrobiłam, kocie miski umyłam...
Zwariowałam no, zwariowałam. A tyle słyszałam o tym, że 9 miesiąc jest taaaaki ciężki... w moim przypadku: BYZYDURA! Nadal jestem aktywna. Albo to przedporodowy przypływ energii...

Jedno jest pewne... KONIEC JEST BLISKI !!!

Zostało jeszcze tylko usunięcie jednej szafki, wstawienie fotela na jej miejsce i będę mogła uznać, że wszystko gotowe.
Jakoś na dniach rodzę. Tak postanawiam :D Najpóźniej pod koniec przyszłego tygodnia. Bo przy cukrzycy podobno nie jest wskazane aby przenosić ciążę. Także albo wywołamy poród naturalnie, albo jedziemy do szpitala.
W każdym razie trzymajcie mocno kciuki...

PS.Może to trochę głupie, ale...  Jak myślicie... Czy do porodu można mieć pomalowane paznokcie? Całą ciążę żyłam w przekonaniu że do porodu pójdę z pomalowanymi paznokciami u stóp (tak dla swojego komfortu psychicznego), a ręce zostawię niepomalowane, bo podobno w razie operacji tak trzeba: lekarz musi widzieć czy sinieją czy coś takiego. Teściowa wytrąciła mnie z tego mojego przekonania mówiąc że jak będzie szła na operacje to zrobi sobie ręce i nogi. I zaczęła się gadka. I wyszło na to, że niby można mieć pomalowane, że trzeba mieć pomalowane, bo jak to tak (wiadomo - jako synowa swojej teściowej muszę
jakoś wyglądać w szpitalu...).  
No i tak się zastanawiałam, aż w końcu zrobiłam sobie klasyczny, delikatny, piękny french.
Oczywiście nie należę do osób które do porodu pójdą w pełnym makijażu, w świeżo pofarbowanych włosach i nowej, wystrzałowej fryzurze (najlepiej prosto od fryzjera), tipsach po pachy itd. A słyszałam że jest jakaś taka moda, czy tendencja...
No ale z racji wykonywanego zawodu paznokcie chciałabym mieć zadbane. Stąd pytanie :)
Wiecie coś na ten temat?
(zdjęcie moich pazurrów :))


PS1. Nasz kot chrapie :D i to głośno! :) Kocia kulka leży właśnie obok mnie na łóżku i chrapie w najlepsze! Niestety za chwilę muszę go obudzić i dać mu tabletki na jego chore serduszko... :(

16 komentarzy:

  1. Szczerze to nie mam pojęcia jak wygląda sprawa z tymi paznokciami. :D Dziewczyno, w ogóle jak Ty to robisz? Ja ledwie dam rady dosięgnąć do stóp, żeby obciąć sobie paznokcie, wyginam się na wszystkie możliwe strony jęcząc, a po wszystkim jestem tak zmachana, że szok. :D A co dopiero jakbym miała je malować! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek - guma :D A tak na serio... sama nie wiem jak to robię... To chyba zależy od ułożenia Syna. Albo już się po prostu wyćwiczyłam przez tyle lat malowania swoich stópidowych pazurów... Nie wiem... :D

      Usuń
  2. Ty to naprawdę nie lubisz odpoczywać i chyba nie umiesz się pohamować :D
    Wiesz, że sama ostatnio myślałam o paznokciach u stóp?! Słyszałam, że nie powinno się malować paznokci na poród, więc ja chyba zostawiłabym jednak nie pomalowane, tak na wszelki wypadek by w nagłym pośpiechu nie zmywać :)

    Trzymam kciuki i czekam !!!

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też dochodzę do takich wniosków... Odpoczywać lubię, ale widocznie nie umiem. A już na pewno nie umiem się pohamować. Po prostu uwielbiam ten moment odpoczynku po tym jak już wszystko co sobie zaplanowałam jest zrobione :)
      Dzisiaj ciąg dalszy: przesunęłam szafkę i wyjęłam z niej wieżę = zrobiłam miejsce na fotel do karmienia, umyłam podłogę w miejscach do których wcześniej nie dotarłam, ogarnęłam biurko męża (bo dla niego "proszę zrób porządek" oznacza co innego niż dla mnie), wytarłam góry szaf, poukładałam wszystko w koszykach które leżały na szafach, powycierałam kurze, umyłam okna (nie mamy ich wiele, także to żaden wyczyn). Myślę że jestem gotowa na test białej rękawiczki :D Nie no, żartuję, do tego to mi daleko, ale chociaż z grubsza usunęłam kurz skąd się dało.
      Co do paznokci... sama już nie wiem. To może wezmę zmywacz? :D W końcu i tak mam wielką torbę wypchaną po brzegi, zmywacz nie zrobi wielkiej różnicy :D

      Usuń
  3. Matka oszalała i lata ze ściereczką i miotłą po mieszkaniu co ? :) Z paznokciami to jest tak - to znaczy tak mi się wydaje - jak bylam na patologii w 9 tyg ,to jedna babeczka była 2 tyg po terminie porodu. No i w końcu pewnego pięknego dnia zdecydowali, że robią cesarkę . Był jeden problem - zaczęły się wielkie poszukiwania zmywacza :) Wiem, że u rąk nie wolno mieć lakieru, co ze stopami tego nie wiem :)

    Się doczekać nie mogę aż pokażesz nam Waszego brzdąca :)) trzymam za Was kciuki ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to właśnie dziś i wczoraj wyglądało :) Miotła, ściera, mop...
      Hmmm... no stopy pewnie można, niepomalowane ręce powinny wystarczyć.
      Z jednej strony poszłabym z niepomalowanymi, z drugiej strony wiem że teściowej będzie miło jak jej synowa będzie zadbana. No i nie wiem. Zobaczymy...

      Usuń
  4. Też miałam takie zrywy pod koniec ;) Za dużo myślenia, że już by mogło się zacząć a jeszcze nic się nie dzieje ;) Z paznokciami nie wiem, więc niestety nie pomogę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym że u mnie to nie pierwszy taki zryw, także to mało wiarygodny objaw zbliżającego się porodu. Ja rozumiem, że mama jest bardzo wygodnym i miłym apartamentem, no ale... kiedyś Maluch wyjść musi ;)

      Usuń
    2. U mnie też były zrywy a nie zryw ;) Pewnie dlatego, że drugi Bąbel tydzień po terminie się pojawił i już dostawałam kręćka, bo wiedziałam, że też będzie duży. Pierwszy się urodził 4,35 kg, a drugi 4,5 kg. Więc i miałam co nosić i bałam się, że jak jeszcze przetrzymam, to już w ogóle będzie wielki :) Pozdrawiam, a jak się ma all inclusive, to po co się spieszyć? ;)

      Usuń
    3. Ja te zrywy mam od bardzo dawna, chyba już od drugiego trymestry. Świruska ze mnie i tyle :D No ale chyba lepiej tak, niż mieć wszystko totalnie w nosie i iść na tzw żywioł...

      Hehehe, wczoraj teściowa badała mój brzuch i stwierdziła że Mały wcale nie jest Mały. Także też się zastanawiam czy tam czasem nie siedzi 4 kg synuś :D Jutro jedziemy na izbę na badania, także może chociaż orientacyjnie dowiem się ile może ważyć...
      No tak - właśnie się śmiałam że jak się ma taki apartament to nic dziwnego że się nie chce wychodzić :D

      Usuń
    4. Już niedługo się okaże :) Mi za to na porodówce położna próbowała wmówić (a może mnie pocieszała?), że drugi będzie mniejszy :) Taaa :D

      Usuń
  5. Ja mialam pomalowane jak trafilam na patlogie bo nei wiedzialam jak to sie skonczy, i jak juz zaplanowali cc kazali zmywac paznokcie, wiec moze nie ryzykuj bo beda niepotrzebne nerwy, szukanie zmywacza itp.
    powodzenia!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie chyba zmyję bo niby planuję naturalnie, ale to nigdy nic nie wiadomo...

      Usuń
  6. Ale Ty masz w sobie siły. Ja też tak miałam :D Pamiętam jak 9msc jechałam na rowerze do sklepu, i okna myłam i meble przesuwalam żeby dobrze pod nimi posprzątać :D Paznokcie ładne, ale nie mam pojęcia jak to jest z nimi przy porodzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, na rowerze? No nieźle!!! Artystka :) Okna, meble, sprzątanie - to my z tej samej gliny ulepione hehe :)
      No... już zmyłam paznokcie. W razie cesarki...

      Usuń
  7. Pamiętam jak dziś reakcję wszystkich w naszym wiejskim sklepie :D Widok ich min... bezcenny :D

    OdpowiedzUsuń