Bo jak już wspomniałam - tuż przed ciążą straciłam pracę.
Właściwie to były pierwsze dni po zapłodnieniu, ale nieważneee.
W sumie - nawet nie rozpaczałam.
Jeżeli ktoś ma niepoważne podejście do mnie
i robi sobie za przeproszeniem 'jaja', to ja dziękuję bardzo.
Nie będę się zagłębiać w szczegóły, nie warto.
A i tak "śmieciowa" umowa nic by mi tak na prawdę nie dała.
No, niestety - w mojej branży otrzymuje się głównie śmieciówki.
Przez chwilę myślałam o założeniu działalności.
Ale to wcale nie jest takie łatwe jak się wydaje...
Bez sensu robić coś na szybko, na odwal się, na krzywy ryj.
Nie umiem tak...
Tym bardziej że w przyszłości chciałabym się tym poważnie zająć.
Także jestem bez pracy.
Ale to nic - uznaliśmy z mężem że sobie poradzimy!
I tak właśnie stałam się mamą na pełen etat :)
(źródełko to kwejk jak widać)
Dziś wieczorem wyruszamy na konferencję.
Wyruszamy w sensie - ja = dwupak :)
Konferencje "mamo to ja" na temat ciąży i niemowląt :)
Maluch dzisiaj bardzo intensywnie się rusza,
aż musiałam włączyć pozytywkę - zadziałało, zasnął.
Pewnie Synek czuje moje podekscytowanie!
W końcu mama gdzieś wyjdzie, pozwiedza...
Weźmiemy ważny ekwipunek:
prowiant i glukometr i wyruszymy w drogę.
I to nie byle gdzie - na konferencje.
Hehehe, zwykłe szkolenie, zwykły 'wykład',
ale pięknie nazwany, dostojnie, poważnie.
Nieważne! Zawsze to jakieś wyjście,
spotkanie, atrakcja, zebranie.
A po wszystkim Tata nas odbierze.
No i rodzi się odwieczne, kobiece pytanie:
"W co ja mam się ubrać?", ech...
Miłego dnia Wam życzę!
PS. Sprawdźcie w Internecie czy czasem u Was w mieście nie ma konferencji na temat ciąży, porodu, dzieci... Nie musi to być koniecznie mamo to ja, jest wiele różnych konferencji. Myślę że warto :)
Wydaje mi się, że kobiety ciężarne są chronione prawe pracy, nawet na umowach śmieciowych i po straceniu takiej pracy można składać podanie o przyjęcie, "bo jesteś w ciąży". Pamiętam z jakiegoś kursu prawa pracy dla pracowników mojej pracy, że nawet jeśli zwolniliby kobietę, która jest w ciąży jeszcze zanim się o tym dowie, to takie zwolnienie nie jest prawomocne, tylko trzeba to tam załatwić.
OdpowiedzUsuńWiedziałam że coś takiego istnieje. Nie wiem jednak czy mój przypadek by się pod to załapywał. Z resztą - już na to za późno. No i na prawdę nie miałabym ochoty użerać się z pracodawcą o byle jaką umowę za śmieszne pieniądze tylko po to by popracować ze dwa miesiące, a później mieć urlop zapewne bezpłatny... Ale to nic, mam już ofertę pracy, która możliwe że będzie na mnie czekała aż odchowam Malucha. Także nie jest źle ;) Wiem że jestem świetna w tym co robię, także na pewno dam sobie radę :) A teraz mogę się w 100% oddać macierzyństwu :)
OdpowiedzUsuńA ja jadę w przyszły poniedziałek do Lublina na"Mamo, to ja" 3 godziny drogi. Chciałam jechać z chłopakami, ale Ł. leń nie chce...
OdpowiedzUsuńŁooł 3 godziny drogi to nieźle !!! Mam nadzieję, że te warsztaty na których Ty będziesz będą ciekawsze niż te moje i że miło spędzisz czas !!!
Usuń