poniedziałek, 16 września 2013

Kosmetyki dla Malucha czyli drogie nie znaczy dobre, tanie nie znaczy złe...

Mam problemy z Internetem, chodzi jakby chciał, a nie mógł, a przecież obiecałam że napiszę tę notkę! Wrrr... Zdenerwowałam się tak, że aż mi cukier podskoczył do 145 po godzinie od posiłku :( No ale nic - wdech, wydech... Mam nadzieję że uda mi się napisać ten post.

Zbierając wyprawkę dla Malucha nie możemy zapomnieć o kosmetykach.

Potrzebne nam będą takie produkty jak: płyn do mycia ciałka i włosków, krem/emulsja, preparaty zapobiegające odparzeniom oraz takie, które pomogą w przypadku wystąpienia odparzeń, no i ewentualnie oliwka.
 
Ale które kosmetyki wybrać? Przecież na dziale dla małych dzieci pułki sklepowe pękają w szwach. 
Na co zwrócić uwagę? Postaram się odpowiedzieć na te pytania.

Aktualnie w świecie kosmetycznym istnieje moda na wszystko co jak najbardziej naturalne i ekologiczne. Nie jestem w stanie powiedzieć czy jest to stała moda, czy tylko chwilowe "WOW". Z jednej strony cieszy mnie ten w jakimś sensie 'powrót do natury', ale z drugiej strony śmieszy mnie to wszystko, bo widzę, że to po prostu jeden wielki marketing, a firmy bardzo często robią konsumentów w balona (ale ciii bo nie o tym miała być ta notka!). Ja w każdym razie od zawsze interesuję się naturalnymi sposobami pielęgnacji, dzięki mamie. Jednocześnie fascynuje mnie świat kosmetyków, preparatów do pielęgnacji, zabiegów... stąd mój zawód: ogólnie rzecz biorąc kosmetyczka (nieogólnie rzecz biorąc: wizażystka, kosmetyczka, stylistka paznokci, stylistka rzęs...).
Ale dobra, koniec o mnie, wracamy do kosmetyków.

Nie chcę Was tutaj zamęczać długą i nudną analizą poszczególnych składów, krytyką niektórych składników itd. w końcu to nie jest żadna praca naukowa, tylko notka na blogu. Postaram się wyjaśnić wszystko w jak najprostszy sposób, tak, aby każdy zrozumiał. 

Wybierając kosmetyki dla maleństwa chyba najbardziej obawiamy się wystąpienia u niego reakcji alergicznej. Niestety alergie mogą wywołać zarówno składniki chemiczne, jak i te naturalne - nie ma na to reguły. Możemy oczywiście wybrać produkty, które zawierają jak najmniejszą ilość potencjalnych alergenów. A co z konserwantami? Kosmetyki muszą zawierać określoną ilość konserwantów, tak na chłopski rozum - żeby się nie psuły. Oczywiście istnieją takie naturalne_naturalne, niestety ich cena zazwyczaj nie jest niska, a data ważności jest bardzo krótka. Co robić w takim razie?

Najlepiej wybierać kosmetyki o jak najkrótszym, mało skomplikowanym składzie. Co do składu warto też dodać, że najlepiej, aby konserwanty i perfumy znajdowały się na końcu składu. Początek powinien być zarezerwowany dla delikatnych substancji myjących oraz nawilżających, a także składników naturalnych.
Ja osobiście każdy kosmetyk którym będę chciała pielęgnować ciałko mojego synka sama testuję, na własnej skórze. Jestem do tego celu świetnym egzemplarzem, ponieważ jestem alergikiem, mam tendencję do atopowego zapalenia skóry, zapalenia okołomieszkowego i innych takich, niestety. Jeżeli coś mnie uczuli, to takiego Malucha tym bardziej, czyli kosmetyk trafia na moją czarną listę. Przy okazji sprawdzam też zapach, konsystencję, łatwość w nakładaniu, szybkość wchłaniania itd. BTW na mojej czarnej liście znajdują się np. produkty Johnson & Johnson (Johnsons Baby), ponieważ przeokrutnie mnie kiedyś uczuliły. Oczywiście znajdą się osoby które będą broniły firmy Johnson, mówiąc że są zadowolone, kosmetyki nie uczulają itd. Nie zamierzam się kłócić - mają mocno kiepski skład, no i u mnie się nie sprawdziły i już.

Teraz przejdę może do prezentacji kosmetyków które na dzień dzisiejszy mam przygotowane dla mojego synka. Tak będzie mi łatwiej wyłapać konkretne uwagi i wskazówki.

Na początek płyny/emulsje do kąpieli, bo wiadomo że od tego zaczynamy pielęgnację Maluszka. . 


 Cetaphil ma dość dobry skład, miłą konsystencję, niestety posiada parę mankamentów. Jednym z nich jest... ZAPACH! Nie zawiera substancji zapachowych - "i wszystko jasne". Na początku próbując go na sobie nie mogłam znieść tego smrodu, po jakimś czasie troszeczkę mi przeszło. W końcu brak substancji zapachowych to tak na prawdę duży plus, no i muszę pamiętać że przez ciążę stałam się istnym "psem tropiącym", mam bardzo wyczulony węch, ale o tym może w następnej notce... Już wracam do tematu! Kolejnym minusem jest to, że jednak zawiera substancje drażniące. Nie nadaje się do stosowania na zranioną, mocno podrażnioną skórę. Można to łatwo sprawdzić stosując go na świeżo ogolone części ciała - szczypie jak jasny pierun... Ostatni minus: wysoka cena - ok 40 zł/295 ml. Z tym że wydaje mi się, że starcza na dość długo, w końcu do umycia małego ciałka nie potrzebujemy dużej ilości produktu. Także ogólnie rzecz biorąc: produkt ma swoje plusy i minusy.
Oilatum Baby -  odrobinę oleista konsystencja, skład tak na prawdę kiepski (słabe emolienty, PEG w składzie), mało wygodna zakrętka. Zawiera parafinę, na temat której prowadzono wiele dyskusji. To jest w końcu dobra, czy nie dobra? Parafina tworzy na skórze szczelną powłokę, która zapobiega utracie wody, oraz chroni ją w pewien sposób przed czynnikami zewnętrznymi. W przypadku dorosłych, szczególnie ze skórą mieszaną, tłustą, skłonną do wyprysków może to być duży problem, ponieważ parafina może zatykać pory i pogłębiać problem niedoskonałości. U Malucha natomiast może się bardzo dobrze sprawdzać - nawilży i zabezpieczy skórę. No i oczywiście znów: zapach nie jest oszałamiający, ale nie jest też tak przykry jak w przypadku Cetaphilu. No ale nie oszukujmy się - rzadko który kosmetyk dziecięcy ma ładny zapach, ale to przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Cena zdecydowanie za wysoka jak za tak słaby skład: ok 40 zł/250 ml. Mam co do niego mieszane uczucia. Dostałam ten kosmetyk, także będę go używała przez jakiś czas, ponieważ nie ma szkodliwych substancji, podoba mi się jego konsystencja i to jak się zachowuje podczas kąpieli, ale wiem że na pewno sama bym go nie kupiła!


I przychodzi kolej na BabyDream "Kopf bis Fuss": Ostatni produkt, ale wcale nie najgorszy! Mogłabym wręcz powiedzieć że NAJLEPSZY! Miła konsystencja, dobry skład, śmiesznie niska cena (ok 9,90 zł/500 ml), dozownik z pompką - czego chcieć więcej? Zawiera perfumy, ale na szczęście na końcu składu (czyli jest ich najmniej ze wszystkich składników), co prawda nie pachnie "różami", ale zapach jest dość przyjemny, a już na pewno nie tak odrzucający jak w przypadku powyższych produktów. Podczas testu na sobie zauważyłam że produkt nie podrażnia, dość dobrze nawilża, nadaje się także do mycia włosków. Cudo! Zakochałam się w nim do tego stopnia, że sama go stosuję już od dłuższego czasu i jestem bardzo zadowolona! Nie jestem wróżką Mariolą, także nie mogę powiedzieć czy ten płyn sprawdzi się u każdego (no kurcze, chyba nie ma kosmetyku który by wszystkich jednakowo zadowolił), ale znam wiele opinii na jego temat, ani jedna nie jest negatywna. 

TU COŚ WAŻNEGO: Niestety zauważam, że u wielu ludzi jest jakaś taka dziwna tendencja do myślenia, że tanie jest gorsze. Bo oczywiście każdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka (choć to nie odnosi się tylko do produktów dla dzieci...), więc kupuje najdroższe produkty myśląc że takie będą najlepsze. Albo po prostu rodzice kupują te droższe rzeczy, żeby nie było "siary" przed znajomymi, coś na zasadzie "Kupuję dla mojego dziecka to co najdroższe czyli jestem lepszym rodzicem", albo "Patrzcie co mam, stać mnie!". I tak właśnie firmy zarabiają. Pamiętajmy jednak, że często znana firma jest "lepsza" (cudzysłów konieczny) tylko dlatego, że jest dobrze rozreklamowana. Firma wydała fortunę na reklamę, grafikę itd. stąd wysoka cena produktu. Dlatego uczulam: to że coś jest droższe wcale nie znaczy że jest lepsze, a to że coś jest tańsze nie znaczy że jest gorsze. Nie bójmy się tych tańszych produktów, one nie gryzą (i jakie są milutkie dla naszej kieszeni)!

Acha, dodam jeszcze, że BabyDream to zwykły płyn do kąpieli, z kolei Oilatum i Cetaphil to płyny emolientowe. Jeżeli Maleństwo nie ma tendencji do alergii wtedy nie ma konieczności stosowania emolientów - wystarczy zwykły płyn. Ja posiadam te emolientowe płyny ponieważ je dostałam, no i niestety ze względu na geny jest duże prawdopodobieństwo że Maluch będzie miał alergię. Planuję używać płyn zwykły i emolientowy na zmianę. Jeżeli nie będzie żadnych reakcji alergicznych, to emolienty odstawię.
Skórę Malucha trzeba nawilżać, ponieważ gruczoły łojowe często nie są wystarczająco rozwinięte, maluch nie ma zapewnionej wystarczającej warstwy ochronnej, przez co jego skóra bardzo szybko może ulegać odwodnieniu.
Czyli teraz czas na kremy:

 Jak widać na zdjęciu - mam próbkę kremu Oilatum, z czasem zapewne ją wypróbuję - najpierw na sobie, później może na Maluchu, choć skład mnie wcale nie zachwyca. Chyba skłonię się raczej ku mleczku pielęgnacyjnemu firmy Hipp, albo emulsji z BabyDream. Słyszałam także wiele dobrego o firmie Ziaja i ich nowej serii dla niemowląt. Na pewno wezmę je kiedyś 'pod lupę' i jak coś, to napiszę tutaj co o nich sądzę :)
 Krem do buzi aktualnie mi się gdzieś zapodział, dlatego nie ma zdjęcia, ale wybrałam BabyDream ze względu na skład. Jest to krem na każdą pogodę. Z tego co pamiętam równie dobry skład ma krem z Hipp, ale ciężko go zdobyć.

 No i chyba najważniejsza rzecz: kosmetyki przeciw odparzeniom.
Tutaj niestety nie jestem w stanie powiedzieć jak dany kosmetyk zadziała (właściwie to nigdy nie da się wszystkiego przewidzieć). W każdym razie posiadam takie trio: Nivea Baby krem przeciwko odparzeniom, Linomag oraz Sudocrem. Domyślam się też, że lepiej odparzeniom zapobiegać niż je później leczyć. O Nivea słyszałam różne rzeczy - albo się go kocha, albo nienawidzi. Posiadam wiele małych próbek Nivea (od teściowej). Na początek jednak wolę nie ryzykować i stawiam na Linomag lub wazelinę z lanoliną (dostępną w aptece na receptę). Nie wiem tylko czy konsystencja wazeliny z lanoliną nie będzie mi przeszkadzała. Zapewne na bieżąco będę udoskonalała pielęgnacje mojego Maluszka. Po jakimś czasie może wypróbuję Nivea, jak się sprawdzi, to małe tubeczki będą ze mną chodziły np. na spacery. A w razie jakby odparzenia jednak się pojawiły mam Sudocrem, który podobno świetnie sobie radzi z takimi zadaniami specjalnymi. Jego skład mnie co prawda nie powala, o wiele lepszy skład ma Hipp, ale myślę że musi być jakiś powód dla którego tak wiele osób wychwala Sudocrem pod niebiosa. Na razie mam małe opakowanko i raczej nie zamierzam kupować większego. Używa się go tylko od czasu do czasu, w razie konieczności. No i nie należy przesadzać z ilością produktu jaką się nakłada na skórę, ponieważ cynk może mocno wysuszać.
 No, zobaczymy jak to będzie. 

Na końcu: oliwka
Nie jest to rzecz niezbędna, ponieważ oliwka tak na prawdę nie da efektu nawilżenia, a przynajmniej nie na długo. Z tym że kto powiedział że trzeba ją stosować do nawilżania? Mi i synkowi (a właściwie synkowi i mężowi, bo to męża chcę w to wciągnąć) ma posłużyć jako olejek do masażu. Dość dużo czytałam o masażu niemowląt, korzyści są ogromne, dlatego zamierzam wdrożyć swój plan w życie :) Oczywiście wdrożę ten plan po jakimś czasie, gdy Maluch przyzwyczai się już do kąpieli, dopiero wtedy rozszerzę pokąpielowy rytuał o masaż :) Dodam tylko, że chcę w tę akcję zaangażować męża, ponieważ ja się już w życiu sporo namasowałam (ach te zabiegi na twarz). Chcę też, aby mąż i synek mieli taką chwilę tylko dla siebie :)
Niestety pod wpływem presji kupiłam oliwkę Nivea. Presji = długie zakupy z coraz bardziej zniecierpliwionym mężem. Nie mogę narzekać na męża, bo na prawdę długo łaziliśmy tego dnia po sklepach, kupiliśmy bardzo wiele produktów dla Małego oraz dla mnie do szpitala. Niestety pod koniec naszego tourne zakupowego, w Rossmanie M. zaczął się niecierpliwić. Ech, mężczyźni nie rozumieją, że to, że my kobiety (a szczególnie my kosmetyczki) potrafimy stać godzinami przy pułkach sklepowych nie musi wcale znaczyć że nie możemy się zdecydować. My po prostu porównujemy kosmetyki, analizujemy składy, oraz stosunek ceny do jakości :) No ale już wracam do oliwki Nivea. Skład krótki - fajnie, ale... znowu parafina, za dużo tej parafiny. Dodatkowo perfumy, także nic ciekawego tak na prawdę. A jak patrzę na skład oliwki Hipp to aż chce mi się płakać, że poniekąd zostałam zmuszona do kupienia tej z Nivea. Otóż oliwka Hipp nie zawiera olejków eterycznych, barwników i innych zbędnych badziewi. Posiada substancję zapachową, ale nie uważaną za alergizującą. Zawiera natomiast wiele naturalnych olejków m.in. olejek migdałowy z ekologicznej uprawy. Także kupię Hipp jak tylko zużyję Nivea (możliwe że dostanie ją mąż do smarowania tatuażu, a pewnie i ja z niej w tym celu skorzystam). 

Przy okazji kosmetyków wypadałoby jeszcze wspomnieć o mokrych chusteczkach. Tutaj sprawa jest podobna: im więcej substancji zapachowych, sztucznych składników, tym gorzej. Dobrze, żeby chusteczki były mocno nawilżone i niedrażniące. Ale słyszałam, że w przypadku chusteczek jest tak, że jak się nie spróbuje, to nie wiadomo za bardzo które najlepsze. Czyli tak jak z pieluchami: trzeba będzie wypróbować i te droższe i te tańsze, a później ocenić i oczywiście wybrać te lepsze. Jak będę miała chwilkę czasu to zajmę się analiza składu chusteczek i wytypuję swoich faworytów no i oczywiście się nimi z Wami podzielę.

Na koniec małe podsumowanie:
- wybierajmy produkty o jak najlepszym składzie, posiadające jak najmniej substancji potencjalnie uczulających
- przed zastosowaniem kosmetyku na dziecku warto wypróbować go na sobie
- prośmy o próbki: należą nam się, powinny być dostępne w każdym sklepie (a jak nie w tym, to w innym),
-  im więcej sztucznych składników, oraz substancji zapachowych, tym gorzej
- drogie nie zawsze znaczy lepsze
- tanie wcale nie znaczy gorsze
- warto testować: po co od razu kupować drogi produkt i ryzykować stratę pieniędzy, skoro najpierw możemy wypróbować tańszy odpowiednik (a nóż widelec będzie to strzał w dziesiątkę i nie będzie trzeba testować innych produktów)
- nie należy całkowicie eliminować kosmetyków zawierających niektóre substancje (ważne jest stężenie danego składniku, czyli jego miejsce w składzie), ponieważ wiadomo że przez całe życie dziecko nie będzie żyło w sterylnej "bańce", izolacja od wszystkiego co złe i niedobre nie prowadzi do niczego dobrego (to właśnie takie zachowanie może powodować alergie w późniejszym wieku).  Czyli: zwracajmy uwagę na składy, ale też nie dajmy się zwariować!
- nie bójmy się tańszych produktów 
- zbierajmy opinie na temat danego produktu, ale miejmy też swój rozum - to że u synka/córeczki naszej koleżanki coś się sprawdziło wcale nie znaczy że w naszym (i naszego dziecka) przypadku też się sprawdzi. Pamiętajmy, że to jakie ktoś ma zdanie na dany temat w dużej mierze zależy od jego oczekiwań względem danego produktu, oraz od potrzeb danej osoby, a wiadomo: oczekiwania i potrzeby są różne. Opinie mogą nas jedynie naprowadzić na dany produkt, sprawić że zwrócimy na niego uwagę, jednak później musimy kierować się rozsądkiem oraz ewentualnie metodą prób i błędów.

UWAGA: jeżeli macie jakieś pytania lub chcecie coś dodać, to piszcie w komentarzach. Nie jestem w stanie napisać wszystkiego, nie znam także składów i działania wszystkich kosmetyków świata. A może macie jakieś "swoje" kosmetyki godne polecenia? :) Jeżeli odnajdziecie jakiś błąd w mojej wypowiedzi to proszę poprawcie mnie, w końcu jestem tylko człowiekiem, no i wiadomo że co jakiś czas firmy zmieniają składy swoich kosmetyków.

Dobra, koniec o tych kosmetykach, bo chciałam napisać krótką notkę, a jak zwykle wyszedł tasiemiec :( No ale cóż, tak to jest jak człowiek pisze o tym czym się interesuje. Mam nadzieję że jakoś przebrnęłyście przez ten długi wpis ;)

Pozdrawiam cieplutko :)

9 komentarzy:

  1. Cetaphil - balsam dostałam za darmo w różowym albo niebieskim pudełku, które rozdawali na położniczym. W sumie teraz już nie używam, kąpię dziecko z emolientach (początkowo Oilatum, a teraz w takim olejku Linomag). Oliwka zbytnio się nie sprawdziło, raz posmarowałam dziecku główkę i na drugi dzień wyszła ciemieniucha, czasem stosuję do masażu brzuszka, więc ta jedna mała butelka wystarczyła. Mam ochotę wypróbować jakiś płyn do kąpieli tego Babydream lub hippa.

    Ten linomag, biało-zielony, jest bardzo dobry, są takie u mnie w pracy. Ja zakupiłam Linoderm w słoiczku i jest bardzo podobny do tego Linomagu w konsystencji i zapachu, też ma zieloną nakrętkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Linomagu używam na co dzień przeciw odparzeniom, a Sudocrem mam tak interwencyjnie. Jakoś nie mogę się odnaleźć w świecie kolorowych kremów.

      Usuń
    2. O, a jaka jest różnica w cenie między Linomagiem, a Linodermem? Orientujesz się może? Linomag znam dobrze, ponieważ polecam go klientkom po makijażu permanentnym, sama go w tym celu stosowałam i przyniósł dużą ulgę. Jego cena to ok 11 zł za tubkę także koszmaru nie ma. Słyszałam też dużo dobrego na temat Alantanu, ale poza poleceniami nic o nim nie wiem. Pewnie i w niego się zaopatrzę i wypróbuję. Hehe, czyli do wyprawki brakuje mi jeszcze kilku aptecznych specyfików :)

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że żadna, ale pewnie trzeba by było poczytać składy. Linoderm (Linoderm plus z Alantoiną) można kupić w Smyku za 9.90 i jest 50 ml. Skład to parafinum liquidum, Petrolatum, vit. F, Ozokerite, Ceresin, Lanolin Alcohol, Allantoin, Tocopheryl Acetate.

      Usuń
    4. Alantan znam, ale nie używam. Różni się konsystencją i mniej śmierdzi od Linomagu, ładnie natłuszcza ale jest biały.

      Usuń
    5. Oj, czyli skład mają zupełnie inny. Linoderm ma bogatszy, ale wcale nie lepszy, bo znowu parafina. Parafina to najtańszy "wypełniacz" kosmetyku dlatego tak często jest stosowana przez różne firmy. No ale jak już pisałam - dla Malucha się nadaje.

      Usuń
  2. Ja nie ryzykowałam próbowania różnych kosmetyków na Gabrysiu. Bratowa poleciła mi Hipp i wszystkie kosmetyki mamy Hipp-owskie ;) (oprócz kremu na słońce i na odparzenia - te mamy z nivea bo Hippa namierzyć nie mogłam :) Jeśli chodzi o Johnsons Baby to NIGDY DLA DZIECKA! A fuu! Kupiłam ich oliwkę dla Gabrysia zanim się urodził a kiedy brakło mi mojego kremu na rozstępy użyłam oliwki. Moje męki były straszne! Chrostki, swędzenie, a fuj! Od razu w koszu wylądował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najpierw próbuję na sobie, a Malucha będę uważnie obserwowała. Hipp to bardzo dobry wybór. W większości to na prawdę wspaniałe produkty. Ale fakt - ciężko je zdobyć, bo nie ma ich w każdej sklepie, niestety... A o Johnsonie już tyle razy pisałam, że już chyba powtarzać się nie muszę ;) Nie lubię i tyle. W życiu Johnsona nie kupię! Strasznie mi przykro że Ty też musiałaś się przekonać na własnej skórze że niektóre kosmetyki są FUJ... :(

      Usuń
  3. Ja jestem wierna Oilatum i Emolium na zmianę. Z prostego powodu - te kosmetyki załatwiają naszą całą pielęgnację :) i na dodatek nie są zbyt chemiczne

    OdpowiedzUsuń