czwartek, 7 listopada 2013

Karmienie mlekiem modyfikowanym oraz relacje z wizyty

Niestety na karmieniu mm się nie znam, przyznaje bez bicia.
Dlatego nie będzie to notka z informacjami o mleku modyfikowanym, akcesoriach itd.

Muszę tylko coś naprostować...

Otóż pod ostatnią notką o karmieniu piersią Ewa A. słusznie zauważyła, że przy karmieniu mlekiem modyfikowanym więź między mamą, a dzieckiem może być równie silna co przy karmieniu piersią.
Pozwolę sobie zacytować Ewę:
"Z jednym się nie zgodzę, mój syn jest karmiony wyłącznie mm od drugiego miesiąca i wcale nie uważam że mamy mniej silną więź niż matka z dzieckiem karmionym piersiom. Okazywanie czułości, miłości, troski i budowanie więzi z małym dzieckiem nie polega tylko na "magicznym" karmieniu piersią, ale na masie innych czynności związanych z opieką i pielęgnacją dziecka. Wkurza mnie ta degradacja matek karmiących mm, bo właśnie, nie zawsze się da karmić naturalnie, ale i tak takie matki są skazane na potępienie ze strony społeczeństwa.
Oczywiście nie bierz tego do siebie, chodzi mi o ogól społeczeństwa, a nie o Twoją osobę;)"


Więź może tworzyć się zarówno przy karmieniu piersią, jak i mm. Są też mamy które nigdy nie poczują więzi z dzieckiem, niezależnie od sposobu karmienia (to straszne, ale niestety prawdziwe). Myślę że to kwestia indywidualna i że nie ma co się za bardzo nad tym rozwodzić.

Chodziło mi raczej o to, że hormony jakie wydziela ciało kobiety podczas karmienia piersią wspomagają rozwinięcie się więzi między noworodkiem, a jego mamą. Takie działanie ma oksytocyna, która jest uważana za "hormon więzi", dodatkowym jej atutem jest to, że ma działanie uspokajające, zmniejszające stres. Słyszałam też, że wydzielana podczas laktacji prolaktyna ma silny wpływ na odczuwanie instynktu macierzyńskiego.
Ale oczywiście nie twierdzę, że wytworzenie silnej więzi nie jest możliwe w przypadku karmienia mm, bo tak nie jest.
Jeszcze raz powtórzę:
- Hormony wytwarzane podczas karmienia piersią wspomagają wytworzenie więzi, ale po 1. nie wykonają całej "roboty" za kobietę, po 2. nie są jedynym sposobem na wytworzenie więzi z dzieckiem
- Siła więzi nie jest możliwa do zmierzenia. A jej obecność lub też brak zapewne jest kwestią indywidualną.

Doskonale rozumiem, że nie zawsze da się karmić piersią. Jest sporo przeciwwskazań (np. niektóre choroby zakaźne, przyjmowanie określonych leków, gruźlica itd), na które kobieta najzwyczajniej w świecie nie ma wpływu. Innym razem chodzi o złe początki karmienia, brak pomocy i wsparcia podczas karmienia piersią, dodatkowo zbyt dużą presję otoczenia - to wszystko może przerastać młodą mamę, a co za tym idzie być powodem niepowodzenia w karmieniu piersią...
Istnieją także przypadki, gdy kobieta produkuje niewystarczającą ilość mleka i konieczne jest dokarmianie lub gdy karmiony piersią noworodek nie przybiera prawidłowo na wadze. W takich sytuacjach dziecko może samo odrzucić pierś na rzecz mm.
Problemów jest na prawdę wiele...
Są też mamy które od samego początku świadomie decydują się na karmienie mlekiem modyfikowanym. I mają do tego pełne prawo! To ich wybór! Ani nie pochwalam, ani nie potępiam!

Właściwie to mnie również denerwuje to, że mamy karmiące mm z przymusu są skazane na potępienie i złe spojrzenia ze strony otoczenia.
Niektóre mamy po prostu nie miały innego wyjścia. Często same są złe na siebie za to że nie udało im się karmić piersią, mają wyrzuty sumienia, gryzą się z myślami, a dodatkowo muszą jeszcze znosić krzywe spojrzenia lub głupie komentarze. To mnie na prawdę zasmuca i denerwuje. Uważam że nikt nie ma prawa oceniać kobiet karmiących mm.  

Na podsumowanie napiszę, że:
Nie potępiam karmienia mm, nie uważam aby karmienie mm miało wpływ na siłę więzi między mamą, a Maleństwem. Ale jeżeli moja ostatnia notka mogła być w taki sposób odebrana, to mój błąd. Bardzo za to przepraszam! Muszę bardziej uważać na to co i w jaki sposób piszę. Niestety nie zawsze jestem w stanie wyłapać wszystko... I tutaj Wasza pomoc jest nieoceniona! Dlatego dziękuję Ewo za zwrócenie uwagi na tą ważną kwestię!!!


PS. Na zajęciach w szkole rodzenia otrzymaliśmy pytanie - "Jak Państwo myślicie, ile kosztuje karmienie mlekiem modyfikowanym?". Strzeliłam że 8 tysięcy. Podobno byłam blisko bo coś około 10 tysięcy. Zastanawiam się czy to prawda. Zastanawiam się ile tak na prawdę kosztuje karmienie dziecka mm - miesięcznie oraz przez okres całego karmienia piersią. Tak mniej więcej, bo wiadomo że dzieci mają różne potrzeby i różny apetyt.
Czytałam gdzieś, że miesięcznie jest to wydatek rzędu 200 zł. Do tego akcesoria takie jak butelki, smoczki, urządzenia do wyparzania sprzętu, podgrzewacze...
Domyślam się, że pytanie jakie usłyszałam w szkole rodzenia, a raczej odpowiedź do niego miała zniechęcić przyszłych rodziców do karmienia mlekiem modyfikowanym.
Mi tutaj zupełnie nie o to chodzi. Zwyczajnie w świecie się zastanawiam... Z czystej, babskiej ciekawości.


Baj de łej.
Byłam dzisiaj na wizycie u ginekologa.
Iiiiiiii... (chwila napięcia i niepewności :D)

Wyniki mam SUPER!
Morfologia, mocz, hemoglobina glikowana...
wszystkoooo...
Pani Doktor była zachwycona!
Stwierdziła że są wręcz podejrzanie dobre,
bo niewiele kobiet ma tak wspaniałe wyniki na początku ciąży,
a co dopiero na jej końcu!!!
Także ŁAŁ.
Ginka zapytała mnie też czy przyjmuje żelazo,
albo jakieś inne suplementy.
Ale nie, nie przyjmuje.
Zdrowa dieta i to wszystko.
Wielkie ŁAŁ.

Jestem z siebie i z moich wyników bardzo dumna :)
Acha, posiew czy jak to tam (ten cały wymaz)
też w porządku. Wynik ujemy. Hurrra! :)
A badanie ginekologiczne...
Szyjka miękka i chyba osadzona trochę niżej niż ostatnio,
ale nadal zamknięta. 

Jedynie wynik tsh był wątpliwy.
Niestety Pani Doktor nie zna się na endokrynologii na tyle,
aby wiedzieć czy powinna mi zmniejszyć dawkę Euthyroxu,
czy też nie.
Może być też tak, że winowajcą są różne normy laboratoryjne.
A endokrynolog po ostatnich cudnych wynikach dał mi już spokój. 
Mam się stawić dopiero 6 tygodni po porodzie.
Nawet nie powiedział jaką dawkę mam dalej przyjmować,
jaką po porodzie - sama musiałam się dopytywać.
I jeszcze mam przypomnieć o tym aby po porodzie zlecił tsh.
No ratunku... Wkurza mnie ten lekarz...
Dlatego nie chciałabym go już oglądać.
Postaram się znaleźć do niego numer telefonu i załatwić sprawę telefonicznie.
No ale jak mi się nie uda, to będę musiała się do niego wybrać :(
Na szczęście wielkiego ciśnienia nie ma.
Wynik był w granicach normy,
a na tym etapie ciąży ze strony tarczycy Małemu nic już nie grozi.
Z tym że po porodzie nadal będę musiała być pod stałą opieką endo.
Mocno się zastanawiam nad zmianę lekarza...
Ale czy to jest możliwe?
W końcu moja dokumentacja jest u tego doktora.
Chociaż... są to tylko wyniki, które zawsze można zrobić na bieżąco.
Zatem: czy mogę sobie zmienić lekarza bo mam takie widzimisię?
W dodatku lekarza przyjmującego na NFZ...
Hmm...

45 komentarzy:

  1. Nas kosztowało to ok 150 zł do 5 mc życia,
    Teraz jakieś 70-80 zł.
    Nie miałam ani pogrzewaczy, ani sterylizatorów.
    A liczenie ile wydaje się na jedyne pożywienie dla dziecka jest bardzo niesmaczne.
    Ja już ten temat na blogu mam za sobą, a co najważniejsze, pisane z doświadczenia.
    Bo wiedzę mieć należy a od siebie pisać różne rzeczy póki życie na w tym nie uświadczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że źle mnie nie zrozumiałaś... Bo odbieram Twoją wiadomość jako troszeczkę wrogą. Ale oczywiście mogę się mylić.
      Bardzo chętnie poczytam Twoje wpisy na ten karmienia mm. Troszeczkę skłamałam... bo jakieś tam podstawowe informacje mam, ale nie mogę np. porównać akcesoriów, nie mogę podzielić się doświadczeniem, bo takiego nie posiadam. Nie zagłębiałam się w temat, bo jestem nastawiona na karmienie piersią. Także wolę siedzieć cicho. Bo sama nie lubię czytać wypowiedzi osób które w d były i g widziały.
      Zastanowiłam się nad tym wszystkim głębiej i stwierdziłam że poniekąd masz racje... Jeżeli nie ma opcji na karmienie piersią, to liczenie ile się wyda na mm czyli jedyny pokarm jakim można zastąpić mleko mamy jest trochę niestosowne.
      Ale jeżeli ktoś zastanawia się czy po prostu będzie go stać na karmienie mm, lub też chce pogłębić swoją wiedzę i znać wszystkie za i przeciw, albo chce mieć zwyczajnie świadomość tego na jakie koszta musi się przygotować, to w pozyskiwaniu wiedzy na temat kosztów karmienia mm - nie widzę nic złego.

      Usuń
    2. Dlaczego niesmaczne? Niektórzy muszą wyliczać, ile w miesiącu wyniosą ich opłaty i jedzenie oraz dodatkowe przyjemności, aby na wszystko starczyło. Ja tam zawsze wyliczałam, ile w miesiącu i na co muszę wydać, w tym i na swoje jedzenie. Nie widzę nic niesmacznego w takim wyliczaniu, bo jedzenie dla nas czy dziecka to wydatek, jak każdy inny.

      Mnie MM kosztuje dosyć mało, bo mamy na receptę. Ale mamy zestaw butelek i sterylizator, podgrzewacz. Dwa ostatnie nie są obowiązkowe, ale wyliczyliśmy, że możemy sobie na nie pozwolić, a są dużym ułatwieniem i wychodzi tqaniej. Przykładowo, żeby podgrzać obiadek w wodzie z czajnika, muszę z 3 razy gotować wodę i cały czas wymieniać w miseczce, aby temperatura nie opadała i faktycznie się podgrzewał. Tak samo wyparzanie butelek. Czasem musieliśmy wstawiać kilka czajników, aby wszystko zalać. A nawet jak robiłam na raty i nie było brudnych wszystkich butelek to i tak musiałam specjalnie włączać czajnik. Dzięki sterylizatorowi zajmowałam się butelkami 2x dziennie, a teraz 1x dziennie. Dla mnie to oszczędność czasu i pieniędzy.

      Co do hormonów, ja i przed ciążą miałam wysoką prolaktynę, bo leczę się na makroprolaktynomę i wcale nie odczuwałam instynktu macierzyńskiego przed ciążą. W ogóle ten cały instynkt to dla mnie jakaś fikcja, w ogóle czegoś takiego nie odczuwałam po urodzeniu córki. Jest po prostu miłość, która z każdym dniem dojrzewała coraz bardziej.

      Usuń
    3. Mi raczej chodzi o "musisz karmic inaczej wydasz tyle i tyle, chcesz tego?"
      Życie czasem pisze inne scenariusze niż chcemy, nie jestem osobą zamożną, bogatą, choć mm kosztowało, starałam się wliczać je w niezbędne rachunki, takie jak opłaty np.
      Kiedy człowiek wie że inaczej nie nakarmi swojego dziecka to nie wylicza się że to tyle i tyle.
      Choćbym miala w kryzysie odjąć sobie z talerza, dziecko najważniejsze.

      Usuń
    4. Może trochę zakręciłam ale sama nie wiem jak to dobrze sformuować.

      Usuń
    5. Aniu masz racje. Sterylizator i podgrzewacz to jednorazowo spory wydatek, ale suma sumarum duża oszczędność. Gdzieś już o tym czytałam.
      Co do wyliczania ile wychodzi za jedzenie... Niesmaczne jest denerwowanie się na dziecko że jego karmienie to tak duży wydatek, albo wypominanie kobiecie że nie karmiła piersią, a mm tak dużo kosztuje... To jest dla mnie mega niesmaczne...

      Ja także miałam podwyższony poziom prolaktyny. Ciężko jest mi stwierdzić czy wyostrzała ona instynkt macierzyński itd. Może coś w tym jest? Nie wiem... Tym niech się zajmują naukowcy ;)
      O dojrzewającej miłości słyszałam. Ale pewnie sama będę musiała się przekonać jak to jest. Jak to będzie w moim przypadku. Co do instynktu - no jednak jakieś zmiany w sobie już teraz zauważam. Reaguje na płacz dziecka oraz wszystkie podobne dźwięki. Sztywnieje albo budzę się gdy nasz kot, albo pies sąsiadów wydaje dźwięki podobne do dźwięków wydawanych przez dzieci. No ale myślę że to wszystko ciężko stwierdzić, zmierzyć, sprawdzić i udowodnić...


      Usuń
  2. Nie, nie wrogą ;)
    Ja oczywiście życzę Ci aby Ci się udało ;) Ja miałam siarę od 16tc, i nie widziałam innej możliwości jak miałoby mi się udać.
    Ale niestety życie mnie zaskoczyło i pokarmu nie miałam w ogóle, jeżeli tak mogę nazwać parę kropel.
    Dlatego myślę że 80% które mnie powstrzymuje przed drugim dzieckiem to to, że znowu nie uda się nam karmić, a teraz już niestety każdy grosz się liczy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że nie wrogą. Widocznie jestem przewrażliwiona... Widocznie? Na pewno jestem przewrażliwiona ;)

      Nie mogę i nawet nie chcę oceniać Twojej 'przygody' z karmieniem piersią, ponieważ nie znam całej historii. Mogłabym się domyślać co poszło nie tak, ale może tak na prawdę po prostu nie miałaś szans na karmienie piersią. W każdym razie bardzo mi przykro że tak się wszystko potoczyło i że to Was powstrzymuje przed decyzją o drugim dzieckiem...

      Usuń
  3. też uważam, że takie liczenie jest niesmaczne. Wszędzie zniechęcają do karmienia mm, ale nigdzie się nie mówi o tym, że dzieci karmione mm rozwijają się prawidłowo, są szcześliwe i równie mocno związane ze swoimi mamami. Mało się mówi o problemach z laktacją, o tym że niektóre kobiety nie mogą karmić i musza karmić mm. Próbowałam, nie wyszło, czy przez to nie powinnam mieć dzieci? na moim blogu padło stwierdzenie, że jestem złą matka i moje dziecko umarłoby w czasach, kiedy nie było mm, otóż nie umarłoby, bo i wtedy były takie problemy i dzieci żyły, radzono sobie inaczej. Sama jestem dzieckiem karmionym mm od 3 msc i mam się dobrze, niczego mi nie brakuje, siostra karmiona 1,5 roku częściej chorowała i do tego ma o wiele mniej silną więź z naszą mamą, niż ja.
    To jest bardzo drażliwy temat, nie należy porównywać dzieci przez pryzmat sposobu ich karmienia. Ja nie potępiam laktywistek i również oczekiwałabym takiego samego traktowania mimo iż karmię moje dziecko mm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sobie myślę, że problemem jest właśnie to, że problemy wykluczające karmienie piersią to temat tabu. Nikt nie pisze o tym jak ciężko jest kobietom które mimo usilnych starań nie miały szans na karmienie piersią.
      Krytyki i twierdzeń że jest się złą matką karmiło się dziecko mm nie rozumiem... Oczywiście że tak - w dawnych czasach po prostu inna kobieta wykarmiłaby dziecko, kobiety sobie nawzajem pomagały... Z resztą w naszych czasach też były takie sytuacje - z tego co wiem kobieta karmiąca dziecko innej kobiety była nazywana mamką. Ale nie mam niestety szerszych informacji na ten temat. Wiem tylko, że ta procedura, ta możliwość została wycofana przez możliwość zarażenia dziecka chorobami zakaźnymi...

      Usuń
  4. czesc Paulina, trafiłam tu bo tematyka naszych blogow podobna- obie jestesmy mlodymi, przyszlymi mamami :) bardzo ale to bardzo spodobal mi sie Twoj wpis o karmieniu piersia - normalnie pigułka wiedzy!!!! DZIEKI. Mam nadzieje ze ja bede mogla karmic, bardzo bym chciala. choc czesto sie boje ze nie bede mogla. dzis np mi sie snilo ze nie umialam nakarmic piersia wlasnego dziecka i bardzo plakalam jak sie obudzilam.. wiem ile to ma zalet dla dziecka, ale i tak jak dzis piszesz jest tez ekonomiczne :)

    gratuluje ciazy, trzymam kciuki, pozdrawiam i obiecuje zagladac :)
    Aga i Babelek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć! Miło mi Cię poznać ;)
      Cieszę się że wpis jest przydatny :)
      Co do karmienia piersią - myśl pozytywnie i nie martw się na zapas. Pamiętaj że siła umysłu i motywacji jest nieoceniona. A w razie jakichkolwiek problemów trzeba będzie stawić im czoła i tyle. Jakby co służę wsparciem i pomocą!
      Co do snów - oj chyba każda mama musi się z nimi zmierzyć. Mi się ostatnio śniło że nie mogłam ubrać Małego. Wiercił się i kręcił... Głupie sny i tyle :P
      Pozdrawiam serdecznie i obiecuję że i ja do Ciebie zajrzę :)

      Usuń
  5. gratuluje dobrych wynikow :) Ja oprocz TSH tezmialam wyniki reewlacyjne, hemoglobine na koniec ciazy mialam taka ze niejeden normalnie by mi pozazdroscil (na poczaku ciazy mialam taka jaka zazwyczaj mezczyzni maja, ale gin tweirdzil ze to dlatgeo ze oddaje krew). nie to ze chce Cie straszyc, ale te wyniki niczego nie gwarantuja. Ale oczywiscie jest sie z czego cieszycz :) gratuluje i trzymam kciuki zeby bylo dobrze do konca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się tym co jest tu i teraz i tyle ;) A co dalej to zobaczymy ;)
      Jestem też dumna z tego, że mimo że lekarz tak na prawdę zostawił mnie samej sobie udało mi się opanować cukry...
      Pozdrawiam cieplutko :)

      Usuń
  6. Paula żyjesz? Zniknęłaś z forum cukrzycowego?

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratuluję tak świetnych wyników, naprawdę super się trzymasz ;)
    Co do karmienia nie mogę się wypowiedzieć bo nie wiem jak będzie i nie mam konkretnego planu, ale chętnie wszystko czytam :)
    Pozdrawiam..

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Jedyny prawdziwy plan przyniesie życie... ;) Ja planuje naturalne karmienie, ale co z tego wyjdzie to zobaczymy ;) Ale mnie na mądrości wzięło :D

      Usuń
  8. Ja jako mama karmiaca piersią (14 msc) nie potepiam nikogo kto karmi mm. Bo niektórzy nie mają wyjścia. A Ci którzy dobrowolnie rezygnują z karmienia piersią no to ich decyzja. Ja jestem szczesliwa, że nie musialam go dokarmiac mm. Po prostu miałam tyle, że aż mnie zalewalo całą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tylko pozazdrościć :) A zdanie jak widać mamy takie samo :)

      Usuń
  9. Ja to myślę, że będę laktoterrosystką. Ale taką dla siebie. Niesamowicie mnie to kręci i nie mogę się doczekać maja.
    Każdy podejmuje decyzje, jakie ma ochotę podjąć i nikomu nic do tego. I tak samo nikomu nic do mojego potencjalnego laktoterrozyzmu.
    Dla uzupełnienia tematu chcę jeszcze dodać, podsunąć, bo może nie wszystkie dziewczyny wiedzą (bo jeszcze nie jest to takie popularne), że istnieją doradcy laktacyjni, czasem nawet na oddziałach (pewnie tylko tych większych szpitali, ale zawsze można się skonsultować). Na pewno pomogą w trudnych sytuacjach. A znane są przecież przypadki relaktacji czy nawet... wywołania laktacji u matek adopcyjnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laktoterrorystką? Domyślam się, że chodzi Ci o to, że jesteś zdeterminowana i zmotywowana do tego aby karmić piersią. Ale to tylko domysły, także rozwiń temat ;)

      Wydaje mi się że w poprzednim wpisie pisałam o doradcach laktacyjnych i o tym, że przy niektórych szpitalach są takie osoby, które dla pacjentów 'swojego' szpitala służą darmowymi poradami.

      Usuń
    2. Tak, wiem, że pisałaś. Zazdroszczę teściowej ;) Tak, jestem zdeterminowana i zmotywowana. Do tej pory bardziej z zawodowych (logopedycznych) pobudek (ułożenie języka, specyficzne ruchy podczas ssania itd.), ale ostatnio coraz więcej czytam o zmowach koncernów produkujących mm i postrzeganiu karmienia naturalnego jako gorszego (np. w GB będą eksperymentalnie płacić mamom za powrót do karmienia piersią, bo są rejony, gdzie nikt, NIKT tego od lat nie robi). Ale nade wszystko uważam, że trzeba korzystać z darów natury. A "laktoterrorystkę" wymyśliła kiedyś moja znajoma, tak mi utkwiła w pamięci.

      Usuń
    3. No to we dwie jesteśmy laktoterrorystkami :D Do porodu i do karmienia piersią szykuję się jak do wielkiego egzaminu, albo jak do jakiejś wojny, albo chociaż bitwy...
      No i determinacja jest, chęci są, motywacja też.
      Myślę że na prawdę duuużo zależy od nastawienia. Oczywiście nie wszystko, ale dużo...

      Usuń
  10. Gratuluję dobrych wyników (nie chwaląc się ja też mam na kocówce lepsze niż na początku ;)).
    Ja niestety na dział endokrynologii nie pomogę, nie mam tarczycy- po prostu się nie znam.

    Mleko mm i mleko z piersi zawsze będzie kwestią sporną, jedni będą delikatnie pisząc 'potępiać' tych drugich. Jedno jest pewne, dziecko ma być nakarmione :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam, my się wcale nie chwalimy ;) My się po prostu dzielimy dobrymi wiadomościami, o ! :)
      Cieszę się że i u Ciebie wyniki są dobre.

      A o endokrynologa chyba zapytam na następnej wizycie (o ile do następnej wizyty zostanę w dwupaku). Poproszę Panią doktor o nowe skierowanie i o polecenie dobrego endokrynologa na NFZ. Może będzie mogła mi pomóc...

      Nie zawsze musi tak być że jedni potępiają drugich. Z tego co widzę na blogach jest dużo tolerancji i wzajemnego zrozumienia. I oby tak dalej! Chodzi mi oczywiście o mamy karmiące piersią i o te którym się nie udało. Bo na temat mm z wyboru, bez próby karmienia piersią nie będę się wypowiadała.

      Usuń
  11. Karmiłam piersią a potem mm. I szczerze gdybym miała mieć drugie dziecko od razu podałabym butlę. Karmienie mm dla mnie było nieporównywalnie łatwiejsze niż piersią i dawało mi ogromną swobodę. Nie musiałam wstawać co noc, bo mleko mógł podać mąż, mogłam jeść co chciałam, mogłam wyjść kiedy chciałam i na jak długo chciałam nie bawiąc się w odciąganie, mogłam bez skrępowania nakarmić naprawdę wszędzie, podać butlę dziecku w aucie bez konieczności zatrzymywania się i wyjmowania go z fotelika itp. Mój syn ma teraz ponad 2 lata, jest zdrowy jak rybka i pięknie się rozwija, nie ma żadnych alergii, a jego odporność jest godna pozazdroszczenia.
    Karmienie mm to są oczywiście koszty, ale przy karmieniu piersią też się kosztów nie uniknie - staniki do karmienia (dobry stanik do karmienia to wydatek rzędu 100-200 zł), wkładki laktacyjne, herbatki laktacyjne, laktator, pojemniki do przechowywania pokarmu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście - zarówno jedno jak i drugie karmienie ma swoje plusy i minusy. A wybór jakiego dokonuje kobieta to jej indywidualna sprawa i nic nikomu do tego. MM krzywdy dziecku nie wyrządza, choć moim zdaniem karmienie piersią posiada o wiele więcej plusów, dla których warto zrezygnować z wygód jakie za sobą niesie karmienie mlekiem modyfikowanym. No i... wydaje mi się że karmienie piersią przez parę miesięcy, a dopiero później mm jest lepsze niż przejście na mm od razu. Ale to tylko i wyłącznie moje zdanie. Każdy ma prawo do swojego.

      Usuń
    2. Coś w tych kosztach kp jest... ja nie karmiłam piersią, odciągałam mleko co 3 godziny i dawałam w butelce przez 5 miesięcy. Pewnie robiłabym to dłużej, ale musiałam podjąć jedno leczenie, potem drugie i na końcu operacja. W związku z tym, że tak odciągałam, potrzebowałam dobrego laktatora 600 zł + wkładki laktacyjne 30 zł za opakowanie + biustonosze do karmienia (2) 200 zł ale okazały się i tak niewypałem więc kupowałam normalne w dużym rozmiarze 75G (ang) lub 75I (eur), a takie kosztują + pojemniki do przechowywania pokarmu też niemało + jedzenie - tak, specjalne, bo byłam mamą karmiącą małego alergika.
      Tak szczerze, MM wychodzi taniej w moim przypadku, razem z wszystkimi akcesoriami, bez których można się obyć. Gdybym nie miała MM na receptę, wyszłoby tak samo, co kp. Dlatego nie lubię podawania "niskiego kosztu" jako zalety kp. W odporność natomiast wierzę, bo jak tylko przeszłyśmy w 100% na MM, mała od razu zachorowała.

      Usuń
    3. No i patrz! Nie spojrzałam na to z tej strony... Dziękuję za otworzenie oczu!!!
      A powiedz mi jeszcze - nie masz problemów z otrzymywaniem recept na mleko dla alergika? Bo słyszałam że z tym są niezłe cyrki i problemy...
      Wiesz... w porównaniach chodzi o to, że nie często bierze się pod uwagę ciężkie przypadki i potencjalne problemy. Nie zrozum mnie źle! Nie wiem jak to wytłumaczyć...
      Ale dziękuję że napisałaś jak to było u Ciebie! Kobiety powinny mieć świadomość tego, że nie zawsze jest kolorowo, a porównania często nie biorą pod uwagę niektórych przypadków.

      Usuń
    4. Nie mamy, moja mała strasznie zaczęła chorować, gdy jadłam mleko krowie. Gdy miała 2 tygodnie to ważyła mniej niż przy wypisie ze szpitala przez biegunkę. Alergolog nie robiła testów, powiedziała, że nie są miarodajne u takich maluchów. Po prostu wystawiła zaświadczenie, gdy okazało się, że nie choruje, gdy ja nie jem produktów mlecznych, i gdy mała dobrze tolerowała Bebilon Pepti.

      Usuń
    5. To wspaniale! Bardzo się cieszę, że nie miałaś problemów z otrzymaniem zaświadczenia i recept. Bo słyszałam wiele opowieści o tym jak lekarze nie chcą wystawiać zaświadczeń, a gdy wystawiają to piszą że diagnozę wydał kto inny... cyrk na kółkach. Dobrze że Ciebie to ominęło!!!

      Usuń
  12. Najważniejsze, że wyniki badań wzorowe. Ciekawe jakie ja mam... Dziś byłam na pobieraniu. Ałć, nienawidzę tego swoją drogą. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to trzymam kciuki za Twoje wyniki!!!
      A wymaz na paciorkowce robiłaś?

      Co do pobierania... A weź nic nie mów! Ja zawsze patrzę na ścianę, żeby tylko nie widzieć igły - to mój sposób żeby przetrwać ;) Na szczęście w większości przypadków Panie są na tyle sprawne że nie jest źle.
      Jedynie raz jakaś mendoza pobierała mi krew tak boleśnie i nieumiejętnie że zafundowała mi siniaka, ranę, no i niestety bliznę :(

      Usuń
  13. Przeczytałam wypowiedź Ewy (część o potępieniu) i od razu przypomniała mi się pewna sytuacja. Pojechaliśmy na wakacje do Krynicy Zdrój i wybraliśmy się m.in. na Górę Parkową. W czasie naszego pobytu na nie wypadała pora jedzenia Gabrysia. No usiedliśmy pod daszkiem jakiejś tam jadłodajni i wyciągam puszkę z mlekiem, termos z wodą, butelkę i termometr. Bacznie przyglądała się temu rodzinka Matka+ojciec+syn lat około 16. I tak leję wodę, mierzę temp., sypię mleko i jednym uchem słucham tej Matki " A no bo widzisz, jakby piersią karmiła to by się tak nie musiała męczyć. Pewnie jej się nie chciało i teraz musi dźwigać tyle rzeczy ze sobą. Nic się teraz tym kobietom nie chce" ale mąż chyba domyślił się, że słucham (pewnie po tym, że zaczęłam się podśmiewywać) i ją uciszył. Ta konkretna sytuacja rozbawiła mnie, ale faktycznie wśród społeczeństwa w tych czasach często myśli się, że Kobiecie po prostu nie chce się bo to wymaga wyrzeczeń. Nie rozumieją, że czasem bo prostu się nie da lub się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak przeczytałam to co napisałaś, to się wściekłam. Jestem pyskata także pewnie nagadałabym tamtej babie na Twoim miejscu. Choć kto wie - może też bym się tylko uśmiechała...
      Widzisz... jak w każdej dziedzinie tak i w tej ucierają się stereotypy. Są kobiety, które wybierają karmienie mm z obawy o obwisły biust, brak możliwości imprezowania i inne liczne wyrzeczenia. Społeczeństwo bardzo łatwo chłonie takie sytuacje i później każdą karmiącą mm widzi jako właśnie taką osobę - dbającą o siebie, a nie interes dziecka. Ludzie zapominają o tym że czasem się nie da. Mają klepki na oczy. Moim zdaniem najpierw powinno się szerzej spojrzeć na dane zagadnienie, poznać je dobrze, a dopiero później się wypowiadać... No ale cóż...
      Tak samo jak z karmieniem piersią w miejscach publicznych. To że może jakieś Paniusie obnosiły się swoimi cycami w miejscach publicznych nie znaczy, że każda karmiąca w miejscu publicznym kobieta jest taka sama... Przecież większość kobiet chowa się gdzie może, wciska się w najmniejszy kąt i krępuje się podczas karmienia piersią... Ale nie, ludzie widzą tylko te złe przykłady i później szufladkują wszystkich...

      Usuń
  14. "gdy karmiony piersią noworodek nie przybiera prawidłowo na wadze. W takich sytuacjach dziecko może samo odrzucić pierś na rzecz mm " o tak u nas było! Nie przybierał, trzeba było dokarmiać a potem już tylko chciał z butelki. Po miesiącu odciągania (odciągnięcie jednej butelki zajmowalo mi ponad godzinę) zrezygnowałam. A jeśli chodzi o wydatki na MM to u nas pojawiło się to samo pytanie. To zależy od mleka. Niektóre są na recepte i są refundowane więc kosztują nawt 7 zl za karton. My jesteśmy na NAN Pro. Pudełko 800g kosztuje 39.99zł (najtaniej w Biedronce wychwyciłam). I wiadomo na początku tego mleka idzie więcej, ale po 4msc coraz mniej bo rozszerza się dietę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Mały nie przybierał, trzeba było dokarmiać, aż w końcu wybrał mleko z butelki. Bardzo częsty przypadek. I nie ma co się dziecku dziwić - z butelki leci łatwiej, brzuszek się szybciej zapełnia i na dłużej jest najedzony.
      Świetnie to wszystko opisałaś!
      Są różne przypadki!!! Zarówno w karmieniu kp jak i mm. Dlatego ciężko jest porównywać. Nigdy nie wiemy co nam się przytrafi.
      Ja podejrzewam że będę miała alergika. Także tym bardziej chcę karmić piersią. Będę musiała uważać na dietę, ale po cukrzycy już nic mi nie jest straszne ;) Na kosmetyki też mocno uważam, ale oczywiście wszystko w granicach rozsądku :)

      Usuń
  15. http://marny-puch.blogspot.com/2013/11/the-versatile-blogger-awards-czyli-7.html nominowałam Cię do zabawy The Versatile Blogger Awards. :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Witaj kochana. Dawno mnie nie było, ale już biorę się za nadrabianie zaległości. I u Ciebie w czytaniu i u mnie w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dłuuuugo Cię nie było, dłuuugo. To ja już czmycham do Ciebie patrzeć co tam słychać :)

      Usuń
  17. Nieźle że masz takie wyniki:) Ja niestety muszę uzupełniać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo że wyglądam jak wyglądam, to wiedzę na temat zdrowego żywienia mam bardzo obszerną i stosuję ją od dawna. Widocznie komponowane przeze mnie posiłki dobrze na mnie wpływają. Ale wiadomo - to pewnie kwestia indywidualna, każdy organizm inaczej reaguje, czasem mimo zdrowej diety wyniki nie są doskonałe, tak też jest pewnie u Ciebie.
      Ale uzupełnianie to nic złego :) Najważniejsze żeby mieć świadomość tego czego organizmowi brakuje i to uzupełniać!
      Tutaj chodzi głównie o nasze zdrowie, bo Maluch wyciągnie z naszego organizmu zapasy, a nam nie zostanie nic. Po porodzie organizm ma jeszcze zapasów na ok tydzień, może dwa, później potrzebuje witamin i minerałów z zewnątrz. Dlatego zdrowe odżywianie jest równie ważne w okresie karmienia piersią ;)
      Ech, jak zwykle się rozpisałam. No nie umiem inaczej. Gaduła ze mnie okrutna...

      Usuń
  18. Nie karmię i czuję, że moje dziecko mnie lubi, niezależnie od cycka. Wszelkie pozostałe aspekty nie maja znaczenia. Sama nie byłam karmiona piersią i nie ma to wpływu na moje dorosłe życie. Terror laktacyjny niestety jest obecny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nareszcie! Tekst na ten temat na tak wysokim poziomie!

    Dziękuje i pozdrawiam. p.s. Czekam na więcej:)

    Moja strona www ... fajowezabawki.pl

    OdpowiedzUsuń