Dziś troszkę się posprzeczałam z teściową.
Właściwie to była wymiana zdań, a nie kłótnia.
Ale nerwy były. I oczywiście teraz cała sprawa mnie męczy...
A powód? Głupi, jak zwykle.
Otóż: moja teściowa cały czas zawyża tydzień ciąży w którym jestem.
I tłumaczę, tłumaczę, tłumaczę. NIC!
Aż w końcu sama zgłupiałam...
Ale od początku...
Ostatnia miesiączka: 26.02.2013.
Termin porodu na karcie ciąży: 28.11.2013.
Jak byk napisane że to termin według usg.
Z tego co pamiętam - tego pierwszego usg.
[Przyjmuje się że wtedy - w pierwszych tygodniach
najdokładniej można określić termin spodziewanego porodu.]
W kalendarzu w telefonie mam pozaznaczane tygodnie
według tego jak Pani doktor liczy wiek mojej ciąży.
Ale teściowa NIE. Nie wierzy! No NIE WIERZY!
I nadal ciągle zawyża.
I każe mi liczyć od 28.11 jako od 40 tygodnia.
Nie rozumie, że to termin według usg, a nie Ostatniej Miesiączki.
Na pierwszym USG Mały był większy "o tydzień" niż wskazywałaby na to OM.
[Ja osobiście podejrzewam, że owulacja mi się wtedy odrobinkę przyspieszyła,
dlatego Mały faktycznie może być trochę "starszy" niż wskazywałaby na to OM.]
No i stąd termin 28.11, czyli... Pani doktor przewidywała,
że Mały wykluje się teoretycznie w 39 tygodniu ciąży.
Teściowa nadal NIE WIERZY, dlatego dziś doszło do konfrontacji.
Ja mówię że 33 tydzień się kończy,
teściowa wskazuje na 34 czy nawet 35 tc.
I wścieka się na mnie że upieram się przy swoim
(a właściwie nie przy swoim, a przy tym co wiem od lekarki).
I wścieka się, że podważam jej zdanie,
a przecież to ona jest położną z X letnim stażem.
Dostaję do ręki kółko do liczenia wieku ciąży.
No to proszę bardzo - LICZĘ!
Pierwszy dzień ostatniej miesiączki? 26.02.2013.
Przewidywany termin porodu? 03.12.2013.
Mówiłam?! Mówiłam!!!
28.11 to termin według USG.
Według OM byłby 03.12.
Czyli dobrze liczę!
Mój mądry kalendarz w moim mądrym telefonie nie kłamie.
W dniu dzisiejszym według OM jestem w 33 tygodniu i 5 dniu ciąży.
Ale przewidywany termin porodu przypada na 39 tydzień i 2 dzień.
Czyli 28.11.2013. Skończyłam, dziękuję.
No i teraz nie wiem która data będzie bliższa prawdy...
Która jest bardziej wiarygodna...
Wydaje mi się że termin według USG.
Intuicja moocno mi podpowiada (a zazwyczaj mnie nie zawodzi),
że do zapłodnienia doszło wcześniej.
Dlatego termin według usg wydaje się być bliższy prawdy.
No ale w czwartek mam wizytę - zapytam Pani doktor...
Oczywiście i tak nie ma pewności kiedy nastąpi poród.
Nie wiadomo kiedy Mały Wojownik zechce łaskawie wyjść ;)
A dwa czy nawet trzy tygodnie w tą czy w tamtą to nadal termin...
No ale jednak wolałabym wiedzieć kiedy dokładnie przekroczę 35 tydzień
i ewentualny wcześniejszy poród będzie mniej ryzykowny, mniej niebezpieczny.
[Do 35 tygodnia ciąży płuca dziecka mogą być niedostatecznie wykształcone,
dlatego lepiej urodzić już po tym terminie.]
Jasne że chciałabym wiedzieć czy Maluch urodzi się pod koniec listopada, czy też
postanowi uraczyć Nas swoją obecnością raczej bliżej mikołajków ;)
No ale chodzi mi głównie o to, aby wiedzieć który jest tydzień,
żeby mocniej uważać na siebie i spokojnie dotrwać do tych bezpiecznych tygodni.
A teściowa? Chyba nadal nie zrozumiała o co mi chodzi.
Wyszło na to, że jestem pyskata, zarozumiała i uparta jak osioł.
A ja tylko trzymałam się tego co obliczała Pani doktor.
Nie chciałam podważać niczyjego autorytetu i wiedzy,
chciałam tylko wiedzieć jak mam w końcu liczyć tygodnie mojej ciąży.
Chciałam dobrze, a wyszło... :(
PS. PRZYPOMINAM O ROZDANIU!!! JUTRO OSTATNI DZIEŃ, POJUTRZE WYNIKI!!! Wygrają dwie osoby!!! Do każdej paczuszki dorzucę małą niespodziankę :)
Odnośnik do rozdania w prawym górnym rogu ;)
Oj Słońce, te hormony to strasznie Ci buzują, bo czy to naprawdę powód do sprzeczek? :) Sama wcześniej pisałaś, że teściowa cudowna także nie pozwól żeby taka głupota Was poróżniła :) A jak coś to przytaknij, a myśl sobie swoje :) I nie denerwuj się! Nie wolno! :)
OdpowiedzUsuńBuzują, buzują. Chyba powoli wracam do swojej buntowniczej, wygadanej normy ;) Nie no - to nie była sprzeczka. Wymiana zdań. Po prostu chciałam wyjaśnić teściowej jaką mam teorię, chciałam się dowiedzieć która z Nas ma rację, bo już miałam straszny mętlik w głowie jeśli chodzi o te tygodnie. Teściowa kochana, to fakt. Chce dobrze, stara się. Ale chyba jednak mogłaby trochę wyluzować. Dziś w nocy nie mogłam spać, bo ciągle myślałam o tym, że teściowa jednak w zbyt wiele spraw ingeruje, za mocno się angażuje i boję się że po porodzie będzie tylko gorzej. Po głowie chodzą mi słowa teściowej "nie bój się, nikt Ci dziecka nie zabierze". I sama już nie wiem czy to ja mam paranoje, czy jednak coś w tym wszystkim jest. Teściowa mogłaby po prostu trochę wyluzować, dać nam więcej swobody i już tak nie osaczać...
UsuńHmmm, sama już nie wiem. Ja mam dzień miesiączki 27.02.2013 a termin porodu w karcie ciąży na 06.12, Ponoć najbardziej wiarygodny jest termin z pierwszego usg :) Mi teściowa przewidziała poród na 12.12 :) ale liczę na to że jednak to będzie bliżej 38 tygodnia niż 42 :) hehe tym bardziej że pewnie w moim przypadku będzie wystarczyło zaprzestanie brania leków powstrzymujących skracanie się szyjki. Czyli jak dla mnie rodzę za 3 i pół tygodnia :D Pożyjemy zobaczymy.
OdpowiedzUsuń27.02? No to dzień po mojej OM. A tu patrz jakie różnice w terminie! No ale musimy pamiętać że wszystko zależy też od długości cyklu i tego kiedy wypadła owulacja... 06.12? Na mikołajki :) Ja bym chciała urodzić dokładnie w 40stym tygodniu. Albo troszkę wcześniej, żeby Maluch nie był za duży, żebym dała radę go urodzić drogami natury. Oj chyba nie dowiemy się kiedy urodzimy, póki to w końcu nie nastąpi ;)
UsuńTakie sytuacje potrafią wyprowadzić z równowagi. Mamy/teściowe zawsze wiedzą lepiej i też obawiam się tego kiedy będę w ciąży i później kiedy dziecko będzie na świecie. Na szczęście (z jednej strony) mieszkamy bardzo daleko od rodziców.
OdpowiedzUsuńWszystko się ułoży!
http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Oj tak, potrafią wyprowadzić z równowagi... Ta sytuacja pociągnęła lawinę kolejnych myśli i już mam noc z głowy. No ale staram się nie denerwować... Jak już Mały się urodzi, to myślę że nie dam sobie w kaszę dmuchać, taka już jestem. Boję się jedynie tego, aby z nerwów nie stracić mleka. No ale nie ma się co martwić na zapas. Zobaczymy jak to będzie. Może teściowa mnie mile zaskoczy? No właśnie - z jednej strony dobrze że rodzice daleko, bo nie będą się wtrącać, z drugiej strony źle bo przynajmniej co jakiś czas miałby się kto Maleństwem zająć. Tak źle i tak nie dobrze ;)
UsuńPowiem Ci, że teściowe zawsze wiedzą lepiej niż lekarz nawet, niezależnie od tego, kim by nie były, hehe. Dla mnie to jasne, że tygodnie ciąży liczy się od daty OM. Na usg różne rzeczy mogą wychodzić, ale i tak liczy się tylko to pierwsze jako wskazówka, tylko wskazówka, bo tygodnie ciąży od OM, wiadomo. Ach, było się nie kłócić, szkoda Twoich nerwów.
OdpowiedzUsuńHehehe, fakt - teściowa wie najlepiej nawet gdy wcale nie ma racji. Już kilka razy starałam się tłumaczyć o co chodzi z tą moją datą porodu i w jakim tygodniu jestem. Nie docierało. Na początku sama już nie wiedziałam o co chodzi, zwątpiłam. Wczoraj dzięki temu kółku do obliczania terminu zrozumiałam dokładnie jak liczy moja Pani doktor, więc podzieliłam się spostrzeżeniami i tyle. Wcześniej robiłam tak jak radzi Gabrysiowa Mama - "tak, tak, mhm, 35 tydzień", a myślałam swoje. No ale ile można?
UsuńRozumiem, że teraz nawet błaha sprawa może wytrącić nas z równowagi, ale o takie coś ? :)
OdpowiedzUsuńZ tego co zdążyłam się zorientować to są różne sposoby liczenia tyg.ciąży.
1) z OM- najbardziej prawidłowy lub kiedy dokładnie wiadomo w jakim dniu była owulacja (stosuje się np.przy inseminacji, in vitro)
2) gdy nie wiadomo kiedy była owulacja (ze względu na brak miesiączki, a ciąża jest) to bierze się termin z pierwszych usg, do 12 tyg. kiedy jeszcze można zmierzyć CRL. A bzdurą jest mówienie terminu porodu np.w 30 tyg.ciąży z długości kości udowej...
I tym właśnie sposobem (mierzenia akurat brzuszka) moja bratowa i teściowa żyją porodem od pół miesiąca :) Bo na jednym z niedawnych usg pokazało 20.10 i one już są od dawna gotowe. Ja po cichu się z nich śmieję, bo termin porodu ma 7 listopada, więc trochę sobie poczekają :)
Jeszcze to liczenie w jakim się jest tygodniu. To ja na dzień dzisiejszy jestem w 35+1. Wg mojego lekarza, to leci właśnie 36, ale i tak w karcie pisze 35. Tydzień w tą czy we w tą nie robi mi różnicy :P
Oj, chyba przesadziłam z tymi emocjami płynącymi z wpisu. Rozmowa z teściową na prawdę nie była kłótnią. Przynajmniej ja byłam spokojna... Teściowa chyba tylko chwilowo się oburzyła. Może nawet zrozumiała o co chodzi i nie ma mi nic za złe? Nie wiem, jak będzie trzeba to z nią porozmawiam żeby wyjaśnić sprawę do końca, żeby nie było kwasów. Z mojej strony był pełen spokój. Dopiero później zaczęłam o tym intensywnie myśleć i denerwować się tym, że może teściowa się obraziła albo coś...
UsuńNo ja nie mam pewności kiedy doszło do owulacji, mam jakieś przeczucia, ale pewności brak. A termin z usg wynika właśnie z pomiaru w 8 tygodniu, także myślę że jest najbliższy prawdy.
Ale oczywiście każdy obstawia inny termin ;) M. przewiduje, że Mały wyjdzie wcześniej, mi się wydaje że właśnie w okolicach 28.11. M. już nawet zaczął zabierać do pracy rzeczy na przebranie w razie W, no i powiadomił szefa, że któregoś razu może się tak zdarzyć że zabierze służbowy samochód i zniknie na dwa dni :D Także śmieję się z niego po cichu, tak jak Ty z bratowej i teściowej ;) No ale myślę że to po prostu wynika z radości i tego, że oni chcieliby żeby to było JUŻ i tyle :)
Te terminy i tak są tylko takie w przybliżeniu, więc nie ma się o co kłócić. Maluszek sam zadecyduje kiedy przyjść na świat i nie będzie patrzył w kalendarz. Powodzenia
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, to pi razy drzwi i tyle. Ale chciałam wiedzieć kiedy ten 35 tydzień mija. No ale już wszystko ok - teściowa się nie gniewa, wszystko jest ok. Dokładnie - kiedy Mały wyjdzie to już chyba tylko on wie ;) Nie wiem czy dziękować czy nie, więc chociaż wyślę uśmiech :) Pozdrawiam!
UsuńMałe nieporozumienia mogą być przyczyną dużych kłótni, jeśli nie wyjaśni się ich w "stadium początkowym". Rozumiem Cię doskonale. Może, skoro Teściowa ma tak długi staż w zawodzie, to pewnie, jak się kształciła nie było czegoś takiego jak termin z USG. Ja mam tak, że jeśli nie zgadzam się z Teściową, to się nie odzywam i "idę w swoją stronę" robiąc po swojemu.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że teściowa nie "ogarnia" terminu z usg. No ale wyjaśniłam najdokładniej i najłatwiej jak się dało. Ja też staram się nie wdawać w kłótnie i po prostu robić po swojemu. Staram się, ale nie zawsze mi wychodzi. Widocznie jednak wolę postawić na swoim. Tym bardziej jeżeli ktoś z uporem maniaka powtarza coś co jest nie prawdą.
UsuńMuszę napisać, że teściowa nie jest obrażona. Rozmawiałyśmy przez telefon, wszystko jest ok. Nadal nie zrozumiała o co mi chodziło, ale stanęło na moim. Pytała się tylko który tydzień się kończy a który zaczyna (i znów zawyżała). Napisałam jej później smsa, żeby miała informacje cały czas przy sobie, że: OM 26 lutego, czyli kończy się 33, zaczyna 34. A termin z usg to 28.11 i że pozdrawiamy babcię :) Żadna tam kłótnia, tylko wymiana zdań i krótkotrwałe oburzenie. Jest dobrze!
OdpowiedzUsuńWidzę , że masz termin miesiąc przed nami:) Szkoda, że za późno zauważyłam informację o rozdaniu:( pozdrawiam i zapraszam do nas:))
OdpowiedzUsuńNic straconego, będą kolejne rozdania ;) Pozdrawiam cieplutko i już do Was zaglądam!
UsuńJa mialam termin porodu na 5.10.2012, a urodzilam 17.09.2012 :) to dopiero było zaskoczenie. Najlepiej jak urodzisz trochę przed terminem bo inaczej będziesz sie denerwowac że nie chce maly wychodzic. A teściowej gadanie olewaj :-)
OdpowiedzUsuńI zapomnialam dodaje Cię do obserwowanych i życzę szczęśliwego rozwiązania :)
OdpowiedzUsuń