wtorek, 1 października 2013

Walka z chorobą w ciąży - ciąg dalszy...

Choróbsko nadal nie odpuszcza...
Wczoraj byłam u lekarza. Pani doktor osłuchała, popatrzyła w gardło, zadała parę pytań i dała receptę.
Receptę na antybiotyk - Duomox. Przyznałam się, że nie brałam tabletek, które wcześniej poleciła.
Bałam się, bo ulotka wyraźnie mówiła o tym, że nie są dozwolone w ciąży. I nawet nie że można
po konsultacji z lekarzem, albo że nie ma odpowiednich badań (jak to jest zazwyczaj napisane). Nie można i już.
Pani doktor oznajmiła, że lek który przepisała można, jeżeli korzyści płynące z jego zastosowania są większe niż ryzyko. Też mi pocieszające... Wyjaśniła również, że w ciąży infekcja jest niebezpieczna (a w przypadku cukrzycy postępuje jeszcze szybciej) i że na prawdę trzeba ją zatrzymać. Ponadto miałam już informacje, że gorączka może być niebezpieczna. Z kolei kaszel i kichanie może wywołać skurcze, a to z kolei może prowadzić do przedwczesnego porodu. Pani doktor powiedziała także, że jeżeli tabletki które mam w domu to właśnie te które poleciła (nazwa mi się coś nie zgadzała), to mam je brać przez 1 dzień, a jak nie pomoże to wtedy antybiotyk. Więc antybiotyku nie wykupiłam wracając z przychodni do domu, w końcu w szafce nocnej czekały na mnie ziołowe tabletki które Pani doktor poleciła. Ale co się okazało w domu? Kicha!
Owszem - mam ziołowe tabletki, ale o innej nazwie i innym składzie, na których jest napisane jak byk - produkt nie powinien być stosowany przez kobiety w ciąży i karmiące piersią. Czyli teściowa się pomyliła wykupując dla mnie leki. Ziołowe tabletki nie te, a tabletki na gardło do ssania owszem bez cukru, ale za to z substancjami słodzącymi, czyli tak czy inaczej podwyższały mi poziom glukozy i przez to mam dwa brzyyydkie wyniki w karcie kontroli :( A 70 zł poszło... Dobrym zakupem były jedynie krople do nosa Prenalen, rutinoskorbin (podobno jest bezpieczny, bierze się go nawet w dużych dawkach w przypadku zagrożonej ciąży, aby wzmocnić organizm i uniknąć skurczów - czy jakoś tak ;)) i ziołowy napar do płukania gardła (oczywiście sprawdziłam czy są to bezpieczne zioła). No nic - teściowa chciała dobrze... Możliwe też, że to wszystko jest po części winą aptekarki, która po prostu naciągnęła teściową (a właściwie nas) na kasę...
Także jednak musiałam wykupić antybiotyk, kombinowałam kto by mógł pojechać do apteki... Godziny mijały, a ja zostawałam bez leku. Nie było już czasu na zabawę w ziołowe tabletki (i wydawanie kolejnych strasznych pieniędzy w aptece). Udało się! Ojczym wykupił dla mnie lek (a w tym czasie mąż też już chciał się urywać z pracy i jechać do apteki, kochany mój!). W tzw. międzyczasie dowiedziałam się także, że Dumox jest najbezpieczniejszym antybiotykiem z możliwych. Jest stosowany zarówno w ciąży jak i podczas karmienia piersią. Otrzymałam także informacje, że podobno w UK i we Francji nie ma aż takich zaostrzeń jak u nas, ciężarne dostają o wiele więcej leków na receptę, a nie wykazano większego wskaźnika poronień lub wad. Także uspokoiłam się trochę, nabrałam pewności że antybiotyk nie jest zły, że tak trzeba i tyle. I wtedy oczywiście wkroczyła moja mama z tym swoim panikarstwem, że źle robię, że to niebezpieczne, że po co od razu antybiotyk. Że lepiej mleko z czosnkiem i miodem. Miodem? Przy cukrzycy?... Wyjaśniłam mamie, że nie ma już czasu na domowe leczenie, bo leczę się tymi metodami już od czwartku , a jest tylko gorzej. Mama nadal swoje. Więc znów wysunęłam swoje argumenty. Pod koniec słownej walki byłam już troszkę niemiła, bo powiedziałam do mamy, że porozmawiamy gdy skończy medycynę i farmacje... Teraz myślę, że byłam troszeczkę za ostra. No ale nie mogłam inaczej... Nie po to dopiero co poukładałam sobie wszystko w głowie, żeby teraz mama przychodziła i znów mi mieszała - wprowadzała u mnie chaos, niepewność i niepokój. W końcu stres i moje wątpliwości mogą jeszcze bardziej wszystko pogorszyć...
Nadal nie mam całkowitej pewności, że słuchając Pani doktor dobrze robię. Nie darzę lekarzy pełnym zaufaniem. Ale trochę się uspokoiłam. Po prostu robię tak jak intuicja mi podpowiada.
No ale jestem po drugiej dawce antybiotyku i czuję znaczną poprawę. Gardło mnie już aż tak nie boli, katar trochę się uspokoił, co prawda zielone gluty nadal atakują, ale już przynajmniej mogę oddychać. Stan podgorączkowy nadal się utrzymuje, a w nocy pocę się tak, jakbym spała pod prysznicem - kołdra mokra, wszystko mokre. No ale to chyba dobry znak - organizm walczy...

Podsumowaniem tych moich chorobowych przeżyć może być kilka rad - dla mnie nauczka na przyszłość, a dla Was może jakaś przydatna lekcja:
- Kupowanie leków przez teściową (oj śmieje się, po prostu przez inną osobę niż my) to nie jest dobry pomysł. Chyba że dana osoba dostanie instrukcje pt "Taki i taki lek, żadnych zamienników" itd
- Przed zakupem należy dokładnie czytać ulotki... 
- To, że jakiś produkt ma na swoim opakowaniu napis "bez cukru" wcale nie znaczy że nie podniesie stężenia glukozy we krwi (i nie chodzi tu tylko o cukrzycę, ale i o odchudzanie w przyszłości ;)). Istnieje bowiem wieeele zamienników cukru, tzw słodzików od szkodliwego moim zdaniem aspartamu, przez mało przebadaną sacharynę, czy też acesulfam-K, po suclarose czy sorbitol który w niewielkich ilościach jest dozwolony w ciąży.
-  Nie ufaj bezgranicznie farmauceutkom w aptece...
- Medycyna naturalna to wspaniała rzecz, ale jeżeli domowe metody zwalczania choroby nie skutkują, to nie wzbraniaj się dłużej przed wizytą u lekarza. Lepiej oddać się w ręce specjalisty.
- Troszkę bardziej zaufaj swojemu lekarzowi. W końcu to on skończył medycynę. No i pamiętaj, że wypisując receptę lekarz bierze za to chyba odpowiedzialność, prawda?
- Ufaj swojemu instynktowi i intuicji.
- Acha, no i doceńcie starania męża/partnera gdy na prawdę stara się jak może i jest gotowy urwać się z pracy żeby tylko wykupić dla Was lek :) Pochwały motywują do dalszych wspaniałych czynów ;)

Bezczelne choróbsko grasuje...
Jeżeli właśnie chorujecie tak jak ja, to życzę Wam szybciutkiego powrotu do zdrowia. Jeżeli jesteście zdrowe, to oby tak dalej ;) Nie przyjmujcie chorych gości, unikajcie miejsc publicznych, pamiętajcie że lepiej zapobiegać niż leczyć!

Trzymajcie się cieplutko! 

8 komentarzy:

  1. Hej, Duomox to jest to samo co Augumentin czyli najbezpieczniejszy antybiotyk podczas ciąży i kp ale to już wiesz. :) Brałam kilka razy. Życzę Ci powrotu do zdrówka. Na leki trzeba bardzo uważać, ale i tak, nawet na tych bezpiecznych, jest ten komunikat, żeby uważać przy kp i ciąży. Wygrzewaj się z cieplutką herbatką i dobrą książką, kojącą muzyką - póki możesz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :) Oj, bardzo uważam na leki, jak widać - troszeczkę nawet panikuje :/ No ale już się uspokoiłam. Ale Ty mi tu nie pisz i nie ściemniaj tylko ŚWIĘTUJ, w końcu Twoje urodziny!!!! :) Sto lat, sto lat... :)

      Usuń
  2. trzymam kciuki, żeby paskudztwo poszło sobie od Ciebie jak najszybciej.

    niestety w przypadku cięższych chorób ten antybiotyk jest niezbędny - i choćby nie wiem jaki był bezpieczny, i tak będziemy się przejmować:/ najważniejsze, że pomaga.

    my mamy to szczęście, że w naszej aptece pracuje cudowna, doświadczona pani farmaceutka, która po prostu WSZYSTKO wie i gdyby nie to, że niektórych leków nie da się nie na receptę, to ze spokojem chodziłabym do niej zamiast do lekarza;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, każda para kciuków się przyda! Byłam u ginki, powiedziała że minimum 5 dni mam brać antybiotyk i że faktycznie nie jest groźny. Ale oczywiście masz rację - wszystkie zapewnienia świata nie sprawią że przestaniemy się przejmować. Ojjj pozazdrościć takiej farmaceutki! Muszę chyba co jakiś czas zmieniać aptekę w której kupuję, może w końcu spotkam swoją idealną farmaceutkę ;) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Grysko w ciąży niefajne jest... Ile to się człowiek miodu i czosnku najadł... bleee.. Szybkiego powrotu do zdrowia!!
    Pozdrawiam
    gabi-mum.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Echh, u mnie niestety miód odpada :( A nawet tak po prostu chętnie napiłabym się herbaty albo mleka z miodem... Paskudna cukrzyca!!!

      Usuń
  4. Ja też w ciąży byłam skazana na antybiotyk - Ospen (jeden z tych najłagodniejszych), było lepiej, ale i tak tydzień odchorowałam. A panikowalam dokladnie tak jak Ty, obdzwoniłam wszystkie znane mi osoby które mają o tym pojęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to miałyśmy tak samo tylko inny lek ;) Ja też tydzień odchorowałam :/ Tylko ciekawe ile byśmy chorowały gdybyśmy nie brały tych antybiotyków?

      Usuń