Boję się, ale staram się nie panikować.
CHYBA coś ze mnie wycieka.
Nie są to upławy, bo one mają u mnie kolor żółtawy.
Mocz też nie... Zapach inny.
Skurczów brak, bólu brak.
Płyn. Przezroczysty płyn.
Wody płodowe?
Cztery spore krople na bieliźnie.
Co prawda po skorzystaniu z toalety, ale to nie mocz.
Rozpoznałabym!
Sączące się wody płodowe?
Przecież jeszcze za wcześnie, jeszcze miesiąc!!!
...
Cholera, nie wiem co mam robić...
Wszczynać alarm, czy nie panikować, poleżeć i poobserwować co będzie dalej?
Kładę się i czekam aż teściowa oddzwoni...
A może zadzwonić do lekarza?
A może to tylko upławy? A może...
...
No i znalazłam się dzisiaj w szpitalu na izbie przyjęć.
Najpierw papierologia i pytania.
Później ktg. Nasze pierwsze ktg.
Pół godziny myślenia:
"Jeżeli to wody, to zostanę w szpitalu.
Najpierw leki na rozwinięcie płucek, później
antybiotyki i po dwóch dniach poród - cesarka..."
Ktg wyszło dobrze - skurczów nie ma, serducho ładnie bije.
Następnie badanie ginekologiczne.
Nieprzyjemne i bolesne.
No ale Ph w normie, płynu nie ma, szyjka zamknięta.
Zostałam skierowana na usg.
Płyn owodniowy w porządku, przepływ w porządku.
Mały się jeszcze na świat nie wybiera!
Hurrrra!!!
Wróciłam do domu, choć Pani doktor rozważała zatrzymanie w szpitalu na dobę.
No ale ostatecznie puszczono mnie do domu.
Muszę na siebie mocno uważać i obserwować.
Jakby coś się jednak działo, wtedy wracam na izbę.
Myślałam że się nie denerwowałam.
Starałam się zachować spokój.
Nie panikowałam.
A jednak po powrocie padłam wykończona.
Pewnie ze stresu...
Oj tak jeszcze miesiąc. Przy mnie będzie cały czas teściowa także nie będę sama gdy się zacznie :-) Ale jest jeden problem bo obie nie znamy zbytnio angielskiego, więc nie wiem jak się dogadamy przez telefon ze szpitalem gdy będziemy same w domu hehe :-) Chyba do sasiadów pobiegne :-D A moje 2 koleżanki już urodziły, jedna 2 dni temu a druga wczoraj :-) Mają już to za sobą i mogą cieszyć się dzieciaczkami, a my się jeszcze trochę bedziemy toczyć z brzuszkami :-)
OdpowiedzUsuńNo to masz fajną teściową :) Tak jak ja! W szpitalu była ze mną dzisiaj właśnie teściowa. Przy porodzie jej nie będzie, ale na pewno będzie czekała za drzwiami gotowa na pomoc w każdej sytuacji :)
UsuńO, dwie koleżanki urodziły dzień po dniu? Ale fajnie!
No musimy się jeszcze bujać z brzusiami.
Ale ja tam wcale nie narzekam na mój słodki ciężar. Szczególnie po dzisiejszych stresach. Niech Mały jeszcze trochę posiedzi w środku...
Uważaj zatem na siebie. Dobrze, że już do porodu nie zostało Ci tak długo. Na pewno będzie wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńUważam, uważam. Wszyscy nieźle się wystraszyli... Tak, na szczęście dużo czasu nie zostało. No ale jednak jakby się Maluch teraz urodził, to byłby wcześniakiem :( No ale mam nadzieję że będzie dobrze! Musi! :)
UsuńNa początku tego posta trochę się zestresowałam!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wyszło że jednak nie rodzisz. Musimy jeszcze poczekać 2 tygodnie i będzie już mniejszy stres.
Odpoczywaj :)
Początek tego wpisu pisałam dużo wcześniej niż koniec. Ale nie dodałam wpisu od razu, jakoś nie chciałam zapeszać. No na szczęście wszystko jest w porządku i spędzamy długi weekend w domu, a nie w szpitalu. Dziękuję Kochana za wsparcie i troskę!
UsuńA wiesz, że nawet jeśli wody zaczynają uciekać, to się uzupełniają?Tak jest. Poziom wód wzrasta. Wiem, bo leżałam w szpitalu z dziewczyną, która wytrwała tak z sączącymi się wodami ok. 4 tygodnie:-)To tak w razie w piszę :-)
OdpowiedzUsuńPocieszające!!!! Chyba nawet pisałaś o niej kiedyś na blogu, bo coś kojarzę... Choć niestety ja znam mniej wesołe opowieści. Moja mama urodziła mi siostrę w 33 tc, bo odpłynęły wody (ale wszystko się dobrze skończyło). Słyszałam też opowieść o dziewczynie która 4 dni chodziła z sączącymi się wodami i dziecko urodziło się z 1 pkt Apgar. Także wiadomo, że lepiej to sprawdzić ;) No na szczęście Czkawkowiec jeszcze się na ten świat nie wybiera :)
UsuńPamiętam jak to u mnie było na koniec ciąży. Ja też na każdą kropelkę na bieliznę długo patrzyłam i analizowała. :) Spokoju i rozwiązania w terminie życzę. :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńU mnie to było dziwne... Nie analizowałam każdej kropli, po prostu poczułam ciepło, poczułam że coś leci, poczułam niepokój i to wszystko dlatego...
UsuńAle pamiętam jak na samym początku ciąży chodziło się co chwilę do toalety i sprawdzało bieliznę czy aby krwi nie ma :/ To był koszmar !!!
Dziękuję za wsparcie :) Pozdrawiam cieplutko!
Oj Kochana, dopiero teraz przeczytałam ten post i chciałam napisać, że ja bym jechała do szpitala, a niżej widzę że jednak znalazłaś się w szpitalu. Cieszę się, że to nie już bo miesiąc to dużo czasu jeszcze..najważniejsze uważaj teraz na siebie, dziecko i Mama najważniejsze. Trzymam kciuki na dotrzymanie do terminu i szczęśliwe zakończenie ;*
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
Dziękuję Kochana za wsparcie i otuchę. Mam nadzieję że Maluch posiedzi jeszcze chociaż ze dwa tygodnie!!! Buziaki :)
UsuńTeż tak miałam z tym sprawdzaniem, bo pierwszą ciążę straciłam trzymam kciuki dzielna mamo :-) spokoju życzę
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro że straciłaś pierwszą ciążę! Każde kciuki się przydadzą!!! Pozdrawiam i ściskam!!!!
UsuńNo powiem Ci, że miałam ciarki na całej skórze jak to czytałam. Dobrze, że wszystko skończyło się tak jak się skończyło. Będę teraz mocno trzymała kciuki żeby wszystko było w swoim czasie!
OdpowiedzUsuńA tak apropo to pamiętam jak mi odeszły wody. Najpierw odrobinkę, a po godzinie jak zaczęło się lać, to tak jakbym nie mogłam powstrzymać strumienia moczu :D Cały dom zachlapałam biegnąc do łazienki :D
Miałam dodać pierwszą część wpisu przed wyjazdem do szpitala, ale stwierdziłam że dodam go później, w całości, z relacją z całego wydarzenia. Bo po 1. nie chciałam krakać, a po drugie nie chciałam Was tutaj martwić.
UsuńNo na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
No właśnie słyszałam, że odchodzące wody to tak jakby wiadro wody się wylało hehehe ;) O, no to dobrze że nie mam zbyt wielu dywanów - podłogę łatwiej wytrzeć ;)