czwartek, 31 października 2013

Wody płodowe?

Boję się, ale staram się nie panikować.

CHYBA coś ze mnie wycieka.
Nie są to upławy, bo one mają u mnie kolor żółtawy.
Mocz też nie... Zapach inny.
Skurczów brak, bólu brak.
Płyn. Przezroczysty płyn.
Wody płodowe?
Cztery spore krople na bieliźnie.
Co prawda po skorzystaniu z toalety, ale to nie mocz.
Rozpoznałabym!
Sączące się wody płodowe?
Przecież jeszcze za wcześnie, jeszcze miesiąc!!!
...
Cholera, nie wiem co mam robić...
Wszczynać alarm, czy nie panikować, poleżeć i poobserwować co będzie dalej?
Kładę się i czekam aż teściowa oddzwoni...
A może zadzwonić do lekarza?

A może to tylko upławy? A może...

...

No i znalazłam się dzisiaj w szpitalu na izbie przyjęć.
Najpierw papierologia i pytania.
Później ktg. Nasze pierwsze ktg.
Pół godziny myślenia:
"Jeżeli to wody, to zostanę w szpitalu.
Najpierw leki na rozwinięcie płucek, później
antybiotyki i po dwóch dniach poród - cesarka..."
Ktg wyszło dobrze - skurczów nie ma, serducho ładnie bije.
Następnie badanie ginekologiczne.
Nieprzyjemne i bolesne.
No ale Ph w normie, płynu nie ma, szyjka zamknięta.
Zostałam skierowana na usg.
Płyn owodniowy w porządku, przepływ w porządku.
Mały się jeszcze na świat nie wybiera!
Hurrrra!!!

Wróciłam do domu, choć Pani doktor rozważała zatrzymanie w szpitalu na dobę.
No ale ostatecznie puszczono mnie do domu.
Muszę na siebie mocno uważać i obserwować.
Jakby coś się jednak działo, wtedy wracam na izbę.

Myślałam że się nie denerwowałam.
Starałam się zachować spokój.
Nie panikowałam.
A jednak po powrocie padłam wykończona.
Pewnie ze stresu...

16 komentarzy:

  1. Oj tak jeszcze miesiąc. Przy mnie będzie cały czas teściowa także nie będę sama gdy się zacznie :-) Ale jest jeden problem bo obie nie znamy zbytnio angielskiego, więc nie wiem jak się dogadamy przez telefon ze szpitalem gdy będziemy same w domu hehe :-) Chyba do sasiadów pobiegne :-D A moje 2 koleżanki już urodziły, jedna 2 dni temu a druga wczoraj :-) Mają już to za sobą i mogą cieszyć się dzieciaczkami, a my się jeszcze trochę bedziemy toczyć z brzuszkami :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz fajną teściową :) Tak jak ja! W szpitalu była ze mną dzisiaj właśnie teściowa. Przy porodzie jej nie będzie, ale na pewno będzie czekała za drzwiami gotowa na pomoc w każdej sytuacji :)
      O, dwie koleżanki urodziły dzień po dniu? Ale fajnie!
      No musimy się jeszcze bujać z brzusiami.
      Ale ja tam wcale nie narzekam na mój słodki ciężar. Szczególnie po dzisiejszych stresach. Niech Mały jeszcze trochę posiedzi w środku...

      Usuń
  2. Uważaj zatem na siebie. Dobrze, że już do porodu nie zostało Ci tak długo. Na pewno będzie wszystko dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, uważam. Wszyscy nieźle się wystraszyli... Tak, na szczęście dużo czasu nie zostało. No ale jednak jakby się Maluch teraz urodził, to byłby wcześniakiem :( No ale mam nadzieję że będzie dobrze! Musi! :)

      Usuń
  3. Na początku tego posta trochę się zestresowałam!
    Dobrze, że wyszło że jednak nie rodzisz. Musimy jeszcze poczekać 2 tygodnie i będzie już mniejszy stres.
    Odpoczywaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początek tego wpisu pisałam dużo wcześniej niż koniec. Ale nie dodałam wpisu od razu, jakoś nie chciałam zapeszać. No na szczęście wszystko jest w porządku i spędzamy długi weekend w domu, a nie w szpitalu. Dziękuję Kochana za wsparcie i troskę!

      Usuń
  4. A wiesz, że nawet jeśli wody zaczynają uciekać, to się uzupełniają?Tak jest. Poziom wód wzrasta. Wiem, bo leżałam w szpitalu z dziewczyną, która wytrwała tak z sączącymi się wodami ok. 4 tygodnie:-)To tak w razie w piszę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszające!!!! Chyba nawet pisałaś o niej kiedyś na blogu, bo coś kojarzę... Choć niestety ja znam mniej wesołe opowieści. Moja mama urodziła mi siostrę w 33 tc, bo odpłynęły wody (ale wszystko się dobrze skończyło). Słyszałam też opowieść o dziewczynie która 4 dni chodziła z sączącymi się wodami i dziecko urodziło się z 1 pkt Apgar. Także wiadomo, że lepiej to sprawdzić ;) No na szczęście Czkawkowiec jeszcze się na ten świat nie wybiera :)

      Usuń
  5. Pamiętam jak to u mnie było na koniec ciąży. Ja też na każdą kropelkę na bieliznę długo patrzyłam i analizowała. :) Spokoju i rozwiązania w terminie życzę. :) Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to było dziwne... Nie analizowałam każdej kropli, po prostu poczułam ciepło, poczułam że coś leci, poczułam niepokój i to wszystko dlatego...
      Ale pamiętam jak na samym początku ciąży chodziło się co chwilę do toalety i sprawdzało bieliznę czy aby krwi nie ma :/ To był koszmar !!!
      Dziękuję za wsparcie :) Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
  6. Oj Kochana, dopiero teraz przeczytałam ten post i chciałam napisać, że ja bym jechała do szpitala, a niżej widzę że jednak znalazłaś się w szpitalu. Cieszę się, że to nie już bo miesiąc to dużo czasu jeszcze..najważniejsze uważaj teraz na siebie, dziecko i Mama najważniejsze. Trzymam kciuki na dotrzymanie do terminu i szczęśliwe zakończenie ;*

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana za wsparcie i otuchę. Mam nadzieję że Maluch posiedzi jeszcze chociaż ze dwa tygodnie!!! Buziaki :)

      Usuń
  7. Też tak miałam z tym sprawdzaniem, bo pierwszą ciążę straciłam trzymam kciuki dzielna mamo :-) spokoju życzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro że straciłaś pierwszą ciążę! Każde kciuki się przydadzą!!! Pozdrawiam i ściskam!!!!

      Usuń
  8. No powiem Ci, że miałam ciarki na całej skórze jak to czytałam. Dobrze, że wszystko skończyło się tak jak się skończyło. Będę teraz mocno trzymała kciuki żeby wszystko było w swoim czasie!
    A tak apropo to pamiętam jak mi odeszły wody. Najpierw odrobinkę, a po godzinie jak zaczęło się lać, to tak jakbym nie mogłam powstrzymać strumienia moczu :D Cały dom zachlapałam biegnąc do łazienki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dodać pierwszą część wpisu przed wyjazdem do szpitala, ale stwierdziłam że dodam go później, w całości, z relacją z całego wydarzenia. Bo po 1. nie chciałam krakać, a po drugie nie chciałam Was tutaj martwić.
      No na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
      No właśnie słyszałam, że odchodzące wody to tak jakby wiadro wody się wylało hehehe ;) O, no to dobrze że nie mam zbyt wielu dywanów - podłogę łatwiej wytrzeć ;)

      Usuń