poniedziałek, 28 października 2013

Plan powrotu...

Mam kryzys. Gorszy dzień jak nic. Znowu...

Zaczęło się od snu.
Nie pamiętam dokładnie co mi się śniło... Wiem tylko tyle, że rano, po tym śnie myślałam nad tym, że z jednej strony po tak długiej głodówkowo - cukrzycowej diecie chciałabym zjeść np. ciasto, tonę owoców, kisiel, batonika... No ale z drugiej strony skoro chcę wrócić do daaawnej sylwetki, to o obżeraniu się nie ma mowy... Dieta! Z resztą i tak planuję karmienie piersią, a to samo z siebie wprowadza pewne ograniczenia.

Później myślałam o tym, że muszę kupić trochę słodyczy dla M. do szpitala, w końcu poród trochę trwa, a to tylko mi nie będzie wolno jeść (takie są wymogi w szpitalu - w razie komplikacji i konieczności cięcia ciężarna musi być na czczo). M. wspierając mnie wytrwale, masując obolałe plecy i patrząc na moje porodowe zmagania na pewno zgłodnieje dlatego kupię mu trochę przekąsek, ulubiony napój i zapakuję do torby szpitalnej. Wiem, wiem - w szpitalu są automaty. No ale na pewno M. zrobi się miło jak będzie wiedział że o nim pomyślałam.

Następnie przypomniały mi się słowa położnej mówiące o tym, że większość kobiet po porodzie myśli o tym żeby się porządnie... najeść, w końcu poród to ogromny wysiłek fizyczny, a co za tym idzie wydatek energetyczny (podobno porównywalny z biegiem w 40km maratonie).
No i wtedy przez moment napadła mnie myśl - "Może i dla siebie zapakuję jakieś pyszności do torby? Najlepiej wszystkie niezdrowe i słodkie rzeczy świata...". 
Na szczęście przyszedł głos rozsądku, który przypomniał że karmienie piersią, no i chęć zrzucenia nadprogramowych kilogramów. Dostałam porządnego "strzała" w potylicę od własnego głosu rozsądku. Otrząsnęłam się.
...
Ale nadal jakoś tak dziwnie... Bo z jednej strony po tak długim poście na prawdę chciałabym coś zjeść, coś niedozwolonego, tak dla zdrowia psychicznego, żeby nie zwariować.
Z drugiej strony nie wiem dokładnie jak powinna wyglądać dieta kobiety karmiącej. Każdy mówi co innego... No ogólnie wiem- trzeba jeść, jeść i to zdrowo. No ale niektóre produkty mogą powodować kolki, inne mogą uczulać. W najbliższym otoczeniu mam dwa fronty... Teściowa twierdzi że nie wolno np. cytrusów, kwaśnych potraw (o barszczu i pierogach mogę zapomnieć, a to chyba jedyne potrawy z wigilijnego stołu które lubię), o pomidorówce, naleśnikach i czekoladzie też mogę tylko pomarzyć... Moja mama z kolei uważa, że można jeść wszystko, że jak dziecko będzie miało mieć kolkę to i tak ją będzie miało, niezależnie od diety. W końcu ona będąc w ciąży jadła wszystko - moja siostra się darła, wprowadziła dietę eliminacyjną - siostra nadal się darła...
Kogo słuchać? No chyba najlepiej będzie słuchać swojego instynktu... bo inaczej można zwariować. Instynkt podpowiada, że od razu powinnam stosować restrykcyjną dietę, a dopiero później wprowadzać niektóre potencjalnie źle działające potrawy i produkty. Tylko tak od razu się dowiem co szkodzi Małemu. Bo gdybym jadła wszystko i dopiero później wprowadzała dietę eliminacyjną, wtedy o wiele trudniej byłoby mi ustalić co tak na prawdę zaszkodziło... Co o tym myślicie? Proszę, aby mamy karmiące podzieliły się swoimi doświadczeniami, bo ja na prawdę nie wiem czy dobrze myślę. Nie wiem też jakich jeszcze produktów powinnam się wystrzegać. Wiem tylko, że najlepiej jeść zdrowo, unikać smażonych i ciężkostrawnych potraw, najlepsze będzie gotowane, duszone, pieczone jedzenie. Tyle wiem.

Ponadto:
Dziś odebrałam wiadomość od dalszej znajomej. Nie znamy się zbyt blisko, także otwierałam wiadomość z zaciekawieniem: "Hmm... ciekawe w jakiej sprawie do mnie pisze...". 
Chodziło o analizę składu ciała - pomiar tłuszczu, mięśni, wody, sprawdzenie kondycji, ilość kalorii które powinnam zjadać itd. Znajoma się dopiero uczy, wdraża w temat i ma możliwość przeprowadzenia takich badań za darmo i "tak sobie o mnie pomyślała". A w razie złych wyników otrzymam porady. Ble, ble, ble.
No i niestety koleżanka trafiła na mój kiepski nastrój, dodatkowo trafiła w czuły punkt... Wybuchłam.
Odpisałam tak:
"Cześć! Wybacz, ale jestem w ciąży, także moja analiza składu ciała nie ma sensu. W końcu wiadomo że mój organizm zatrzymuje dużo wody, mam też więcej tłuszczu, przed ciążą duuużo ćwiczyłam ale po 8 miesiącach mięśnie na pewno nie są już w dobrym stanie, kondycja też nijaka w końcu czuję nacisk na przeponę, wszystko mnie boli także sapię nawet gdy wstaje z łóżka no i targam ponad 2 kg Malucha pod sercem, plus płyny, łożysko i resztę ekipy. Co do diety to stosuję dietę dla kobiet w ciąży z cukrzycą, później czeka mnie dieta mam karmiących także rady też na nic mi się zdadzą. Po porodzie też odpada bo nie będę miała czasu, no i analiza nadal nic nie da, bo organizm będzie przechodził istny armagedon hormonalny ;) To że wyglądam tak, a nie inaczej nie wynika z zaniedbania - przed ciążą ćwiczyłam na fitnessie i siłowni 7x w tygodniu czasem po 2-3 godz, jadłam MEGA zdrowo (mam na ten temat sporą wiedzę) a mimo to nie chudłam. Dopiero w ciąży wyszło szydło z worka - ostra niedoczynność tarczycy. Szkoda że wcześniej żaden lekarz na to nie wpadł. No ale nic, myślę że już sobie z tym wszystkim poradzę bo znam mój organizm. Także dziękuję bardzo, ale nie skorzystam. Chociaż uważam że to bardzo fajna sprawa, pół roku przed ciążą na pewno bym skorzystała, bo mocno chciałam schudnąć przed staraniem się o dziecko. No ale myślę że łatwo znajdziesz te 3 osoby. Powodzenia! Pozdrawiam, Paulina".
W odpowiedzi przeczytałam, że koleżanka myślała że ja już urodziłam i że to nie miała być żadna aluzja. No, tak w skrócie... 
No ale ja to jednak odebrałam jako aluzję! Może niepotrzebnie, bezprawnie, bezzasadnie. 
Może za bardzo się uniosłam, może za bardzo naskoczyłam, może napisałam zbyt wiele... Może...
Ale nic na to nie poradzę. 
Gorszy dzień, uderzenie w czuły punkt, no i kryzys związany z dietą cukrzycową - to na prawdę wybuchowa mieszanka.

I tak też mam kiepski humor... 
Wiem, że ważę za dużo. Wiem, że do szczuplutkich nie należę.
Tęsknię za dawną sobą, za sobą sprzed lat. Cholernie tęsknie!
Po dzisiejszym dniu widzę też że jestem mocno przewrażliwiona.
Widzę że muszę coś z tym zrobić. Dla siebie. 
Żeby znów czuć się dobrze. Doskonale. Jak kiedyś.
Tylko że kiedyś nie wiedziałam że jest doskonale...

Muszę to też zrobić dla Malucha. 
Chcę żeby miał fajną, pewną siebie, ładną mamę. 

W głowie tworzy mi się pewien plan. 
Plan powrotu do dawnej sylwetki:
- Wrócę do diety którą stosowałam przed ciążą.
Jest to po prostu zdrowe, racjonalne, regularne żywienie.
- Znów zacznę ćpać sport. Na początku będą to spacery, 
później może ćwiczenia w domu, aż w końcu pewnego dnia
jak Maluch troszkę podrośnie wrócę do klubu fitness.
A może ćwiczenia w domu przyniosą wystarczające rezultaty? 
Zobaczymy...
- Zrobię sobie jeden wyjątkowy dzień w tygodniu. 
Dzień w którym pozwolę sobie na jakąś słodką przyjemność, ale 
nie będzie to dzień obżarstwa. 
Po prostu dzień w którym spełni się jedno z moich kulinarnych życzeń, 
odbiegających od założeń diety.

 
No ale plany planami, założenia założeniami, a jednak boję się że przez tak ubogą, okrojoną dietę jak ta cukrzycowa po porodzie rzucę się na zakazane produkty... Boję się wtedy o reakcje Małego, w końcu nie chcę żeby przeze mnie bolał go brzuszek. Boję się też o to że nie dam rady osiągnąć swojego wagowego celu.
Z drugiej strony wiem, że zdrowy styl życia wszedł mi już dawno w nawyk. W sporcie się zakochałam i czuję że ta miłość może szybko wrócić. A grzeszki? O dziwo nie ciągnie mnie aż tak do słodyczy, słodycze wydają mi się zbyt słodkie... Bardziej marzy mi się większa ilość owoców w diecie, od czasu do czasu jakieś lody, albo pizza.
Także... może nie będzie aż tak źle?

20 komentarzy:

  1. Do 3 miesiąca jadlam same rzeczy gotowane drobiowe nic ciężkiego. Po 3 miesiącach zaczęłam po troszkę wszystkiego próbować za to polozna która była u mnie w domu powiedziala że można jesc wszytko ale po trochę ale ja wiadomo pierwsze dziecko to sie balam. Napewno cytrusy muszą odpasc, orzechy a czekoladęy jak zjesz plasterek nic sie nie stanie. Groch, kapusta, kalafior podobno zmienia smak mleka a ja sie w drugiej dobie najadlam bo nie wiedzialam ale małemu nic nie było :) i rzeczy ostre kwaśne musisz także omijać. I dzięki temu że karmilam i nadal karmie schudlam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, o, o ! Właśnie! Są jeszcze potrawy zmieniające smak mleka!!! Groch, kapusta, kalafior, brokuł odpadają bo to jednocześnie wzdymające potrawy. Smak mleka zmienia także cebula i czosnek z tego co pamiętam...
      Dziękuję że o tym wszystkim napisałaś!!! No właśnie ja też się będę bała jeść wszystko ale po trochu, panikara ze mnie jak nic. No ale na pewno ostrożne wprowadzanie produktu po produkcie nie zaszkodzi...
      Co do karmienia... Z tym chudnięciem to różnie bywa. Niektóre osoby chudną, to rzecz naturalna - produkcja mleka zużywa dużo energii, zapotrzebowanie kaloryczne rośnie, ruch jest bo trzeba się w końcu Maleństwem zajmować... No ale niektóre osoby tyją. Pewnie dlatego, że dają się ponieść zwiększonemu apetytowi. Moja mama jest takim przykładem - karmiąc tyła... Boję się trochę że i u mnie tak będzie. Oby nie...

      Usuń
  2. Skoro mówimy o przewrażliwieniu- w sobotę się popłakałam bo mąż zjadł mi kanapkę. Ciąża różne dziwne rzeczy powoduje :) też miałam gorszy dzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się wczoraj popłakałam, bo mąż nie chciał żebym mu podgrzała obiad - był tak głodny że jadł zimny. A przecież ja zrobiłam taką dobrą pizzę, która na ciepło smakowałaby jeszcze lepiej... No i ryczałam. A żeby się uspokoić poszłam prasować. I tak sobie ryczałam prasując. A dzisiaj się z tego śmieje. Parodia... Normalnie parodia :D Oj tak, ciąża powoduje różne dziwne rzeczy... Co to będzie po porodzie jak się zacznie hormonalny chaos? :D

      Usuń
  3. Nie martw się na zapas, wszystko samo jakoś się ułoży, a karmiące Mamy na pewno posłużą cennymi radami, choć pewnie i tak wiele zależy od dziecka.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się na zapas, nie martw się na zapas - chyba powinnam sobie wypisać taką mantrę nad łóżkiem... Albo powtarzać sobie te słowa, całymi dniami...
      Fakt - wiele zależy od dziecka. Jak się trafi na wrażliwca, to nie ma zmiłuj... Ale nie mamy wpływu na to jakie dziecko przyjdzie nam na świat, także jakby to mój tata powiedział "I co córcia zrobisz, jak nic nie zrobisz...?". Trzeba będzie stawić temu czoła i tyle.

      Usuń
    2. Na pewno wszystkiemu stawisz czoła :) wierzę w to.

      http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

      Usuń
    3. Ja też w to wierze. Tylko czasem mam pewne wątpliwości i zawirowania... ale to chyba normalne ;) Dziękuję za słowa wsparcia! To wiele dla mnie znaczy!

      Usuń
  4. ja też tęsknię za tym co było kiedyś, jak patrzę na stare zdjęcia jaka byłam szczupła. :-(
    Cóż, trzeba będzie się wziąć za siebie po porodzie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjjj tak... A najgorsze jest to, że w tamtym okresie człowiek nie doceniał tego co miał, nadal myślał o sobie że jest gruby i że jeszcze coś tam przydałoby się zrzucić... Masakra. Może powinnam się cieszyć z tego jaka jestem teraz, bo zawsze może być gorzej? :D
      Trzeba będzie, oj trzeba będzie....

      Usuń
  5. Nam w szkole rodzenia mówili, by najeść się przed porodem porządnie, bo nie wiadomo kiedy będzie kolejny posiłek, a w razie czego mieć jakąś kanapkę po porodzie. Koniecznie mamy wziąć landrynki - to na spadek cukru, bo już w czasie porodu nie można nic jeść, w razie konieczności podania znieczulenie musi być ostęp około 8 godz. od ostatniego posiłku. Dostaliśmy też rozpiskę co można, czego nie można jeść przy karmieniu piersią. Postaram się stworzyć odpowiednią notkę na ten temat.

    Trzymam kciuki za Twój plan!! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli... jak tylko dostanę skurczów, to najlepiej najpierw lecieć do lodówki i się najeść? :D Niezły pomysł! Choć znając siebie - jedzenie będzie ostatnią rzeczą o jakiej będę wtedy myślała. Po porodzie też tak na prawdę różnie bywa - jedna marzy o jedzeniu, inna o tym żeby się położyć spaać.
      O, no to czekam na notkę o diecie podczas karmienia piersią!!!!

      Usuń
  6. Jakbym czytała o sobie... Przed ciążą ćwiczenia, zumba, basen, siłownia, dobra, zdrowia dieta... A jak zaszłam w ciążę to pochłaniałam wszystko jak odkurzacz. Aktualnie mam 16kg na plusie, z czego widzę po ciele że z dobry kilogram to woda zatrzymana w organizmie. Puchnę, stopy jak balony, kostki jakbym miała zwichnięte obie naraz.
    I obiecałam sobie, że chcę być ładna dla swojej córeczki i dla męża. Bo przy "każdej" czynności przeszkadzają nam moje zgrubienia tu i ówdzie.
    I tak: najpierw to w ogóle chcę karmić piersią- wiadomo dla dziecka najlepszy pokarm, a dla mnie: szybsze kurczenie macicy, zdrowa dieta i szybko ginące nadprogramowe kg.
    A co do diety matki karmiącej to na początku będę jadła to co można, a powoli mam zamiar wprowadzać inne pokarmy i obserwować Małą. Po połogu wracam na zajęcia zumby :)
    Możemy siebie dopingować w pozbywaniu kg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to było tak że na ponad pół roku przed rozpoczęciem starań o dziecko rozpoczęłam ćwiczenia, do tego super zdrowa dieta. Wcześniej w ciągu bardzo krótkiego czasu dużo przytyłam bez konkretnej przyczyny. Ćwiczyłam 7x w tygodniu: siłownia, bieganie o 7 rano po parku, tbc, tmt, abf, step... Do tego dieta najzdrowsze węglowodany, białka i tłuszcze, wszystko ważone na wadze, jedzone 6 razy dziennie w małych porcjach. I co? I nic! Straciłam nadzieję, ale nadal odżywiałam się zdrowo i ćwiczyłam bo to pokochałam. Zaszłam w ciąże. Nie obżerałam się, ale i tak przytyłam ok 11,5 kg. W międzyczasie wspaniałomyślnie wykryto niedoczynność tarczycy. Później cukrzyca czyli dieta, no i tak schudłam 5 kg, mimo że Maluch cały czas rośnie. Dzięki ciąży lepiej poznałam swoje ciało, także może dam radę :)
      O, no to masz podobny plan do mojego :)
      Pewnie, możemy się razem wspierać!!!
      Ja po połogu zamierzam ćwiczyć w domu, a może z czasem skoczę na fitness. No i spacery... Duuużo spacerów!
      Damy radę!

      Usuń
  7. Pomidorowej nie wolno? Mi położna mówiła, że wolno. Tylko nie na jakiejś kosmicznie dużej ilości koncentratu :) I Ty się tyle nie denerwuj nerwusie :P Bo koleżanka to się jeszcze obrazi :D Będę trzymala za Ciebie kciuki i wyślę Ci pakę biszkoptów Lubisiów - ja je wcinałam kilogramami:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Pewnie wszystko wolno, tylko w tej mniej kwaśnej wersji. No a dla mnie pomidorowa bez "kwachu" to już nie ta sama pomidorowa ;) No ale teraz ciągle mam albo pomidorówkę albo rosół, także możliwe że po ciąży nie będę mogła spojrzeć na tą zupę ;)
      Masz rację, muszę lepiej panować nad swoimi nerwami... Właśnie takie przemyślenia napadły mnie wczoraj w nocy! A koleżanka to dalsza znajoma, dobrze się nie znamy, tak szczerze to za nią nie przepadam, także nawet jak się obrazi to niewiele stracę :P
      Oooo właśnie - biszkopty można zabrać do szpitala! Oj Kochana Ty moja :* Tylko nie wygłupiaj się z tym wysyłaniem ;)

      Usuń
  8. Co do karmienia, to ja w pierwszej ciąży nie jadłam takich wzdymających potraw - z typu groch, kalafior i takich, które ogólnie określa sie jako najbardziej uczulające np. cytrusy, truskawki. Syn nie ma na nic uczulenia na szczęście, ale jednak kolek nie udało się całkowicie uniknąć. Było trochę płaczu, ale ten okres nie trwał jakoś długo. Ogólnie też nie można dać się zwariować z tym jedzeniem. :)
    Wagą się teraz nie co tak bardzo stresować. Ja przytyłam 17 kg. w pierwszej ciąży i teraz wydaje mi się, że będzie tak samo - przybywa mi w takim samym tempie. Widać taki organizm. Potem jednak, właśnie w czasie karmienia dość szybko mi te kilogramy znikały. Wiele osób właśnie jak karmi, to szybko chudnie. :)
    ps. dziękuję za paczuszkę, jest już u mnie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe, że w drugiej ciąży podobnie przybierasz na wadze :) Oj, mam nadzieję że i ja się zaliczę do tych szybko chudnących podczas karmienia ;)
      No, zobaczymy jak to z tym wszystkim będzie. Na razie mogę tylko rozmyślać, zastanawiać się i głowić, a to i tak nic nie da. Także troszkę wyluzuje - będzie co ma być.
      PS.Bardzo się cieszę że dotarła bezpiecznie :) Mam nadzieję że malutka niespodzianka Ci się podoba ;)

      Usuń
  9. Ja po porodzie i po połogu oczywiście mam zamiar zacząć ćwiczyć w domu z Ewą Chodakowską. A co! Spróbować można, ponoć efekty są świetne. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaaaaaaaak! Ja właśnie też planuję z Ewką Chodakowską!!! :) Już nawet ze dwa czy trzy miesiące temu zapowiedziałam mężowi że na gwiazdkę chcę chyba książkę i płyty Ewy. No to będziemy dwie :D Zawsze raźniej i większa motywacja :)

      Usuń